Fot. Agencja Gazeta
REKLAMA
Dla jednych manna z nieba, dla innych – kandydat na najbardziej nieprzemyślaną ekonomicznie decyzję polityczną. Bez względu na to, po której stronie barykady 500+ stoicie, faktem jest, że pieniądze wypłacane w ramach programu będą zasilać domowe budżety. I o ile kwestia tego, czy 500 zł rzeczywiście przeznaczymy “na dziecko”, czy raczej nowy telewizor, jest komentowana szeroko, to nad tym, jak tego typu decyzje zmienią sposób postrzegania świata przez najmłodszych mówi się już mniej. A może warto, bo w przeciwnym wypadku istnieje spora szansa, że wychowamy sobie pokolenie bezwarunkowych konsumpcjonistów.
– Jeśli nauczymy dziecko, że dostaje coś za darmo, to będzie takich prezentów oczekiwać przez całe życie – komentuje psycholog Monika Perkowska, pytana o to, czy idea programu Rodzina 500+ jest z wychowawczego punktu widzenia zasadna. – Jedyną korzyść, jaką mogę sobie w tym przypadku wyobrazić, to gdyby rodzice te pieniądze odkładali na jakimś funduszu, oszczędzali z myślą o studiach, a w przypadku mniej zamożnych ludzi – przeznaczali na rzeczy związane z edukacją dziecka. Wiemy jednak, że takie zachowanie rzadko ma miejsce. Pieniądze te są po prostu przejadane – twierdzi Monika Perkowska.
logo
Telewizja pełni funkcję edukacyjną - tak można tłumaczyć zakup nowego sprzętu z a pieniądze z 500+ Fot. Wikipedia: Kradlum / CC BY 2.0
Fakt, że rodzicom trudno powstrzymać się przed wydawaniem dodatkowych funduszy na bieżące potrzeby potwierdza redaktor naczelna serwisu Mamadu.pl, Karolina Bujak: – Dostajemy wiele maili na ten temat. Z reguły jednak rodzice bronią rządowego programu, tłumacząc, że dodatkowy zastrzyk gotówki pozwolił załatać dziury w domowym budżecie – stwierdza.
Bardziej optymistyczny model planowanych wydatków wynika z sondaży przeprowadzonych przez TNS Polska. – Badania pokazują, że nie wszystkie pieniądze z programu 500+ zostaną przeznaczone na codzienną konsumpcję czy różnego rodzaju zajęcia, zabawki, wycieczki dla dziecka. Znaczna część rodzin zamierza odkładać te dodatkowe środki (19%); część rodzin wyraziła również zainteresowanie polisą ubezpieczeniową (4%) – przekonuje Martyna Kucicka-Witek, kierownik ds. produktów w Nationale-Nederlanden.
Fakt, że część rodziców nie planuje od razu prezentów od rządu rozpakowywać, cieszy. Jak twierdzą bowiem psychologowie, świętowanie gwiazdki co miesiąc raczej nie pomaga najmłodszym wyrabiać racjonalnego podejścia do pieniędzy.
logo
O wydatkach warto z najmłodszymi rozmawiać, nawet jeśli odmowa zakupu nowej zabawki ma spore szanse zamienić się z sklepową scenę histerii Fot. 123rf / Danil Roudenko
Z dziećmi warto rozmawiać, o pieniądzach też
– Życie ponad stan, czyli wydawanie całości pensji i dokładanie do bieżących wydatków, na przykład z kredytu konsumenckiego, uczy dzieci życia w ułudzie – twierdzi Monika Perkowska. – Dajemy w ten sposób jasny komunikat, że lepszy jest ten, który ma więcej, mało tego: lepszy jest ten, który dodatkowo nie wstydzi się tego pokazać – tłumaczy.
Z argumentem, że żyć ponad stan nie można wiecznie, trudno polemizować. Z drugiej strony co złego jest w wydawaniu pieniędzy, które w świetle obecnego prawa, nam się należą? – Każdy jest kowalem swojego losu i to jak wydamy te dodatkowe 500 zł zależy tylko i wyłącznie od nas – zgadza się psycholog, dodając jednak, że zawsze trzeba liczyć się z konsekwencjami własnych decyzji.
Monika Perkowska
psycholog

Prawda jest taka, że wszystkie wydatki można sobie zracjonalizować. Mama, która wyda 500 plus na manicure zawsze może sobie powiedzieć, że będzie z tego powodu szczęśliwsza, więc to niezbędny wydatek.

Karolina Bujak dodaje, że wytłumaczenie się z decyzji finansowych przed samym sobą to jedno. Problemem jest też to, że w dyskusjach na temat domowego budżetu dzieci zwykle nie uczestniczą.
Karolina Bujak
redaktor naczelna Mamadu.pl

Kultywowanie poglądu, że kwestie finansowe dzieci nie dotyczą, robi więcej złego niż dobrego i wcale ich przed niczym nie chroni. Najmłodsi oczywiście nie mają pojęcia o realnej wartości pieniądza - nie wiedzą ile trzeba pracować na 500 złotych. Wiedzą jednak, co można za to kupić. Jeśli więc mama dodatkową gotówkę wydaje na niekoniecznie niezbędne ubrania, dziecko w ten właśnie sposób będzie kojarzyć wartość pieniądza - z konsumpcją. Analogicznie, jeśli od najmłodszych lat będziemy tłumaczyć, że pieniądze, można pomnożyć mądrze inwestując, wyrobimy nawyk który dziecko będzie w przyszłości powielać.

A gdyby tak… nie wydawać?
W odpowiedzi na start programu 500+ pojawiło się wiele rozwiązań finansowych stworzonych z myślą o rodzicach, którzy chcieliby spożytkować dodatkowe pieniądze, na inne cele niż codzienna konsumpcja. Wśród specjalnych ofert dedykowanych rodzinom, będącym beneficjentami 500+, znaleźć można atrakcyjniejsze warunki kont bankowych, konta oszczędnościowe i lokaty z wyższym oprocentowaniem, a także programy ochronno-inwestycyjne zachęcające do regularnego odkładania na przyszłość dzieci, przy jednoczesnym zapewnieniu bezpieczeństwa finansowego na wypadek niespodziewanych zdarzeń, takich jak np. poważna choroba.

Podjęcie decyzji o przeznaczeniu całej otrzymanej w ramach programu kwoty na cele inwestycyjne pewnie nie przyjdzie łatwo. Warto jednak oprzeć się pokusie konsumpcji, bo jak przekonuje Martyna Kucicka-Witek rynek ubezpieczeń na rządową inicjatywę zareagował, w efekcie czego w ofercie pojawiły się korzystne produkty ubezpieczeniowe. – Wychodząc naprzeciw oczekiwaniom rodzin z dziećmi, którzy chcą zapewnić finansowe bezpieczeństwo swoich bliskich zarówno teraz, jak i na przyszłość, wprowadziliśmy właśnie „Ofertę z Premią” do ubezpieczenia ochronno-inwestycyjnego „Sposób na Przyszłość” – rekomenduje Ekspert Nationale-Nederlanden.
Zasada działania ubezpieczeń ochronno-inwestycyjnych jest prosta: część wkładu przeznaczamy na ochronę przed skutkami niespodziewanych zdarzeń, część inwestujemy z możliwością całkowitego wyjścia z inwestycji bez ponoszenia kosztów rezygnacji. Zaletą produktów takich jak „Oferta z Premią”, skrojonych na miarę rodziców korzystających z programu 500+, jest fakt, że mamy możliwość otrzymywania corocznej premii, która dodatkowo zasili domowy budżet.
Martyna Kucicka-Witek
kierownik ds. produktów w Nationale-Nederlanden

Rodzic chce na przykład przeznaczyć na polisę 500 zł miesięcznie, z czego 150 zł na część ochronną dla siebie i dwuletniego dziecka, a 350 zł na część inwestycyjną. Wpłacając regularnie składkę będzie otrzymywał co rok dodatkowe 500 zł – to każdorazowo 12% ekstra w stosunku do wpłaconych składek inwestycyjnych, a więc tych przeznaczonych na oszczędzanie na przyszłość dziecka w ramach ubezpieczeniowych funduszy inwestycyjnych. Premię będziemy wypłacać co rok aż do zakończenia roku polisowego, w trakcie którego najmłodsze dziecko ubezpieczone w ramach polisy od jej początku, ukończy 18 lat. W przytoczonym przykładzie będzie to łącznie 8000 zł dodatkowej premii.


Przykład musi iść z góry
Wyznaczanie jasnych granic to sprawdzona technika wychowawcza, ale żeby była w pełni skuteczna, przykład musi iść z góry. – Mówi się, że jaka matka, taka córka. I wcale nie musi tu chodzić o cechy charakteru - również o nawyki, które wynosimy z domu. Jeśli córka widzi, że jej mama zawsze idzie na zakupy z listą, to w dorosłym życiu, choćby miała zrobić to na kolanie w samochodzie, przed wyjściem do marketu też sobie taki spis najważniejszych rzeczy przygotuje. Tak samo jest z oszczędzaniem – twierdzi Karolina Bujak.

Artykuł powstał we współpracy z Nationale-Nederlanden w ramach cyklu "Najważniejsze pytania". Już niedługo kolejne teksty.