Jan Brzechwa – biografia, wiersze, twórczość

Jan Brzechwa (Jan Wik­tor Le­sman) uro­dził się w roku 1898, zmarł zaś w roku 1966. Był pol­skim po­etą, zna­nym przede wszyst­kim jako au­tor ba­jek i wier­szy dla naj­młod­szych czy­tel­ni­ków. Two­rzył rów­nież sa­ty­rycz­ne tek­sty dla do­ro­słych od­bior­ców oraz tłu­ma­czył li­te­ra­tu­rę ro­syj­ską (Ma­ja­kow­ski, Pusz­kin, Je­sie­nin). Pseu­do­nim ar­ty­stycz­ny stwo­rzył Bo­le­sław Le­śmian – ku­zyn Jana, na­wią­zu­jąc do czę­ści tra­dy­cyj­nej strza­ły łucz­ni­czej.

Mło­dość spę­dził na Kre­sach Wschod­nich daw­nej Rze­czy­po­spo­li­tej. Oj­ciec, Alek­san­der, pra­co­wał jako in­ży­nier ko­le­jo­wy. Jan ukoń­czył Za­kład Na­uko­wo-Wy­cho­waw­czy Księ­ży Je­zu­itów w Bą­ko­wi­cach pod Chy­ro­wem (szko­ła o cha­rak­te­rze gim­na­zjum), zaś po przy­by­ciu do War­sza­wy roz­po­czął stu­dia na Wy­dzia­le Pra­wa Uni­wer­sy­te­tu War­szaw­skie­go. Po im­ma­try­ku­la­cji wstą­pił ochot­ni­czo do 36 puł­ku pie­cho­ty Le­gii Aka­de­mic­kiej. Skie­ro­wa­ny na front, brał udział w dzia­ła­niach wo­jen­nych roku 1920.

Po ukoń­cze­niu stu­diów zde­cy­do­wał się na wy­ko­ny­wa­nie za­wo­du ad­wo­ka­ta (po­słu­gi­wał się na­zwi­skiem Jan Le­sman). W la­tach 1923-1939 peł­nił funk­cję rad­cy praw­ne­go w Związ­ku Ar­ty­stów i Kom­po­zy­to­rów Sce­nicz­nych (ZA­iKS). Zaj­mo­wał się głów­nie te­ma­ty­ką pra­wa au­tor­skie­go, za­tem dzie­dzi­ny klu­czo­wej dla ży­cia kul­tu­ral­ne­go, a zwłasz­cza co­raz ży­wiej roz­wi­ja­ją­cej się kul­tu­ry ma­so­wej (ra­dio, pły­ty gra­mo­fo­no­we, druk pio­se­nek i nut, fo­to­gra­fia, film, mu­zy­ka fil­mo­wa itd.). Wy­stę­po­wał m.in. jako peł­no­moc­nik Ze­no­na Prze­smyc­kie­go „Mi­ria­ma” w związ­ku z po­stę­po­wa­niem w spra­wie prze­ciw­ko po­ecie i edy­to­ro­wi Ta­de­uszo­wi Pi­nie­mu. Pini wy­dał bez zgo­dy Prze­smyc­kie­go – dys­po­nu­ją­ce­go pra­wa­mi au­tor­ski­mi do spu­ści­zny Nor­wi­da – edy­cję dzieł Po­ety.

Pierw­sze po­ezje Brze­chwy uka­za­ły się dru­kiem w roku 1915 w wy­da­wa­nym w Pio­tro­gro­dzie (Pe­ters­bur­gu) „Sztan­da­rze” oraz w ki­jow­skich „Kło­sach Ukra­iń­skich”. Po za­koń­cze­niu woj­ny z Ro­sją ra­dziec­ką, w toku stu­diów uni­wer­sy­tec­kich, za­jął się pi­sa­niem pio­se­nek, ske­czy i utwo­rów sa­ty­rycz­nych, trak­tu­jąc swą dzia­łal­ność jako do­dat­ko­we źró­dło do­cho­du. Zo­stał współ­pra­cow­ni­kiem po­pu­lar­nych w War­sza­wie ka­ba­re­tów: Qui pro Quo, Morskie Oko i Czarny Kot.

W roku 1926 uka­zał się jego tom po­ezji Oblicza zmyślone. Dwa­na­ście lat póź­niej, bo w roku 1938 Brze­chwa opu­bli­ko­wał swój pierw­szy zbiór wier­szy dla dzie­ci Tańcowała igła z nitką, za­wie­ra­ją­cy zna­ne i do dziś czy­ta­ne utwo­ry, np. Pomidor, Na straganie czy też Żuraw i czapla. W roku 1939 uka­zał się ko­lej­ny to­mik dla dzie­ci Kaczka Dziwaczka. W cza­sie II woj­ny świa­to­wej Brze­chwa przy­go­to­wał m.in. Akademię Pana Kleksa oraz Pana Dropsa i jego trupę. Po­szcze­gól­ne tek­sty czę­sto ilu­stro­wał zna­jo­my Po­ety – zna­ny ze swe­go nie­po­wta­rzal­ne­go sty­lu gra­fik Jan Mar­cin Szan­cer. Po 1945 roku pod­jął na nowo za­wód praw­ni­ka jako m.in. rad­ca w wy­daw­nic­twie „Czy­tel­nik”. Dzia­łał rów­nież w pol­skim PEN Clu­bie.

Po na­sta­niu sta­li­ni­zmu Jan Brze­chwa two­rzył po­ezje o cha­rak­te­rze so­cre­ali­stycz­nym, po­chwa­la­ją­ce, czę­sto w for­mie nie­mal­że en­ko­mio­nów, wła­dzę ko­mu­ni­stycz­ną, PZPR i trans­for­ma­cję kra­ju w kie­run­ku le­ni­now­skie­go so­cja­li­zmu na wzór ZSRR Sta­li­na (np. wier­sze Głos Ameryki, Marsz). Po „od­wil­ży” i na­sta­niu wła­dzy stron­nic­twa Go­muł­ki, Po­eta prze­stał zaj­mo­wać się twór­czo­ścią za­an­ga­żo­wa­ną po­li­tycz­nie, ucho­dził na­wet za mil­czą­ce­go kon­te­sta­to­ra ustro­ju (swo­isty bier­ny opór?). W roku 1964 pod­pi­sał jed­nak List pisarzy polskich, sta­no­wią­cy sprze­ciw wo­bec Listu 34 - dwuz­da­nio­we­go pro­te­stu wo­bec cen­zu­ry skie­ro­wa­ne­go do pre­mie­ra Cy­ran­kie­wi­cza. Brze­chwa, nie wia­do­mo czy szcze­rze, zło­żył pod­pis pod tek­stem wy­kli­na­ją­cym kampanię oczerniającą Polskę Ludową pro­wa­dzo­ną na falach dywersyjnej rozgłośni Wolnej Europy oraz na łamach prasy zachodniej.

Lata młodości

Jan Brzechwa, a wła­ści­wie Jan Wiktor Lesman uro­dził się 15 sierp­nia 1898 roku w Żme­ryn­ce na Ukra­inie, zmarł zaś 2 lip­ca 1966 roku w War­sza­wie. Mat­ka, Mi­cha­li­na z Le­wic­kich, była na­uczy­ciel­ką fran­cu­skie­go, oj­ciec, Alek­san­der Le­sman ukoń­czył In­sty­tut Tech­no­lo­gicz­ny w Pe­ters­bur­gu, kie­ro­wał w tym­że mie­ście pa­ro­wo­zow­nią Ko­lei Po­łu­dnio­wo-Za­chod­niej. Ro­dzi­na wie­lo­krot­nie prze­pro­wa­dza­ła się w związ­ku ze zmie­nia­ją­cym się miej­scem pra­cy ojca. Miej­sca te były czę­sto ma­ły­mi osie­dla­mi ko­le­jo­wy­mi, tak jak Nowe Sko­lo­ni­ki przy li­nii łą­czą­cej Mo­skwę z Win­da­wą (dzi­siaj ło­tew­skie Vent­splis) i Rygą. Dziad­kiem Po­ety był zna­ny księ­garz i wy­daw­ca ży­dow­ski Ber­nard Le­sman, wcze­śniej na­ucza­ją­cy w war­szaw­skiej Szko­le Ra­bi­nów. Sy­no­wie Ber­nar­da po­rzu­ci­li jed­nak wia­rę moj­że­szo­wą – Jó­zef ochrzcił syna – Bolesława Leśmiana w Ko­ście­le ka­to­lic­kim, zaś Alek­san­der przy­jął wy­zna­nie ewan­ge­lic­kie. Brze­chwa nie czuł się, o ile wie­my, ni­g­dy zwią­za­ny z kul­tu­rą, ję­zy­kiem (tak ji­dysz jak he­braj­skim) a tym bar­dziej re­li­gią Żydów.

Oj­ciec Jana Brze­chwy był czło­wie­kiem wy­kształ­co­nym, czę­sto roz­ma­wiał ze swy­mi dzieć­mi i opo­wia­dał im o Na­po­le­onie, dzie­jach no­wo­żyt­nych i daw­nych epo­kach. Prócz tego wy­ja­śniał z chę­cią po­ję­cia fi­zycz­ne i che­micz­ne oraz pod­su­wał za­gad­ki ma­te­ma­tycz­ne. Po­sia­dał bo­ga­ty księ­go­zbiór, obej­mu­ją­cy set­ki ksią­żek na­uko­wych, po­ezje Adama Mickiewicza, twór­czość Szekspira, Lermontowa i in­nych au­to­rów. Sio­stra Jana, Ha­li­na Ko­rec­ka, wspo­mi­na­ła, że uwielbialiśmy ojca bezgranicznie … gramoliliśmy się mu na kolana, całowaliśmy i głaskali jego bujną czuprynę (za: Ma­riusz Urba­nek, Brzechwa nie dla dzieci). Do Bo­le­sła­wa Le­sma­na, któ­ry od­wie­dzał krew­nych m.in. gdy oj­ciec pra­co­wał w Wiel­kich Łukach, mały Ja­nek lgnął jak do starszego brata i przewodnika po krainie poezji, jak wspo­mi­na­ła sio­stra (Urba­nek, op.cit.).

Jak wspo­mi­nał po la­tach Po­eta, był wraz z oj­cem bez­po­śred­nim świad­kiem „Krwa­wej nie­dzie­li” – pe­ters­bur­skiej ma­sa­kry ma­ni­fe­stan­tów 22 stycz­nia 1905 roku. Wo­bec zwol­nie­nia ojca – ak­tyw­ne­go uczest­ni­ka wy­da­rzeń roku 1905 – z pra­cy na ko­lei, ro­dzi­na prze­pro­wa­dzi­ła się do Ki­jo­wa, gdzie ist­nia­ła spo­ra ko­lo­nia pol­ska. Nie­ste­ty ani pro­wa­dze­nie biu­ra han­dlo­we­go po­śred­ni­czą­ce­go w do­sta­wach wę­gla dla ko­lei ani han­del od­ku­rza­cza­mi nie przy­nio­sły suk­ce­sów. Wę­giel nie sprze­da­wał się, gdyż Alek­san­der Le­sman nie chciał da­wać ła­pó­wek de­cy­den­tom, zaś od­ku­rza­cze były zbyt in­no­wa­cyj­ne i gło­śne. W Ki­jo­wie przy­szły Po­eta po raz pierw­szy był w te­atrze i w ki­nie. Był za­chwy­co­ny Rewizorem, któ­re­go wy­uczył się w ca­ło­ści na pa­mięć i sam od­gry­wał w domu po­szcze­gól­ne role, bar­dzo po­do­bał mu się rów­nież lu­do­wy te­atrzyk po­dwór­ko­wy z ku­kieł­ka­mi, w tym głów­nym bo­ha­te­rem - Pie­trusz­ką, co nie po­zo­sta­nie bez echa.

Wbrew ra­dom ojca, roz­po­czął na­ukę w ki­jow­skim gim­na­zjum han­dlo­wym jako „kan­dy­dat ko­mer­cji”. Mat­ka uwa­ża­ła, że wła­śnie szko­ła han­dlo­wa daje prak­tycz­ne kwa­li­fi­ka­cje i wie­dzę o wie­le przy­dat­niej­szą niż wy­kształ­ce­nie hu­ma­ni­stycz­ne ofe­ro­wa­ne przez gim­na­zja re­al­ne. Z po­wo­du po­waż­nych pro­ble­mów fi­nan­so­wych, ro­dzi­na była zmu­szo­na do po­wro­tu do Kró­le­stwa. Wią­za­ło się to z utra­tą więk­szej czę­ści księ­go­zbio­ru, ob­ra­zów i me­bli, po­zo­sta­wio­nych w Ki­jo­wie. Wa­run­ki ży­cia w Pol­sce były nędz­ne (miesz­ka­nie ką­tem u krew­nych, oj­ciec nie miał do­bre­go za­trud­nie­nia, mat­ka za­cho­ro­wa­ła na żół­tacz­kę). W roku 1913 oj­ciec do­stał jed­nak pro­po­zy­cję ob­ję­cia funk­cji kie­row­ni­ka biu­ra kon­struk­cyj­ne­go w Za­kła­dach Bu­do­wy Ma­szyn Hart­ma­na w po­ło­żo­nym na wscho­dzie Ukra­iny Ługań­sku, skąd otrzy­mał de­le­ga­cję aż do Ka­za­nia. Wraz z wy­bu­chem woj­ny Jan i jego sio­stra zna­leź­li się w Pe­ters­bur­gu. Wte­dy też miał miej­sce de­biut po­etyc­ki i przy­ję­cie pseu­do­ni­mu „Brze­chwa”, wy­my­ślo­ne­go przez Bo­le­sła­wa Le­sma­na. Po ma­tu­rze zda­nej w 1916 mło­dy Twór­ca wy­jeż­dża do Ka­za­nia, gdzie są jego ro­dzi­ce. Pró­bo­wał stu­diów me­dycz­nych i po­lo­ni­stycz­nych, pu­bli­ko­wał w „Kło­sach Ukra­iń­skich”. Na Uni­wer­sy­te­cie Ka­zań­skim udzie­lał się w pra­cach nad pi­smem „Przy­szłość”.

Niepodległa Polska

Po epi­zo­dzie re­wo­lu­cyj­nym w Ka­za­niu, wio­sną 1918 roku ro­dzi­na wró­ci­ła do Pol­ski. Tu Jan Le­sman pod­jął stu­dia praw­ni­cze na Uni­wer­sy­te­cie War­szaw­skim. Brał udział w roz­bra­ja­niu żoł­nie­rzy nie­miec­kich, wstą­pił do Le­gii Aka­de­mic­kiej, na­stęp­nie do Woj­ska Pol­skie­go. Brał udział w wal­kach o Lwów, tam też za­cho­ro­wał na „hisz­pan­kę”. Wspo­mnie­niem woj­ny 1920 były wier­sze po­świę­co­ne Jó­ze­fo­wi Pił­sud­skie­mu, po la­tach wy­da­ne w to­mie Imię wielkości, w cza­sach Bie­ru­ta prze­zna­czo­nym do usu­nię­cia z bi­blio­tek i księ­garń. W pierw­szych la­tach nie­pod­le­gło­ści pi­sał (też jako żoł­nierz) bar­dzo wie­le dla sto­łecz­nych te­atrzy­ków: ske­cze, mo­no­lo­gi, pio­sen­ki, wier­sze sa­ty­rycz­ne (tzw. „re­cy­ta­cje”). Wte­dy po­znał m.in. Juliana Tuwima, Ka­zi­mie­rza Wro­czyń­skie­go, An­drze­ja Wła­sta i Kon­ra­da Toma. Z po­wsta­łych w la­tach 1918-1921 utwo­rów ka­ba­re­to­wych za­cho­wa­ło się nie­wie­le, bo tyl­ko dru­ki z ze­szy­tów Estrada, w tym je­den nu­mer za­wie­ra­ją­cy je­dy­nie utwo­ry Brze­chwy.

Po służ­bie woj­sko­wej po­wró­cił na stu­dia praw­ni­cze, któ­re ukoń­czył w roku 1924. Roz­po­czął apli­ka­cję ad­wo­kac­ką w kan­ce­la­rii Jana Fi­dle­ra. Prak­ty­kę od­był w Wy­dzia­le Cy­wil­nym Sądu Okrę­go­we­go w War­sza­wie. Pod przy­ję­tym jesz­cze w roku 1918 pseu­do­ni­mem Szer-Szeń sta­le pi­sał dla ka­ba­re­tów, zwłasz­cza że miał lek­kie pió­ro, tym sa­mym bę­dąc w sta­nie do­star­czać roz­ma­ito­ści dla szyb­ko zmie­nia­ją­cych się re­per­tu­arów. Dla Qui pro quo na­pi­sał wspól­nie z Ma­ria­nem He­ma­rem i Ju­lia­nem Tu­wi­mem re­wię Moryc opo­wia­da­ją­cą o tę­sk­no­cie za Pol­ską emi­gran­tów ży­dow­skich w Ame­ry­ce. Wy­stą­pi­li w niej m.in. Han­ka Or­do­nów­na, Adolf Dym­sza i Ka­zi­mierz Kru­kow­ski. Ze­spół ru­szył z Morycem w to­ur­née po kra­ju. Współ­pra­co­wał też ze Stańczykiem i Perskim Okiem, za­ło­żo­nym w roku 1925 przez by­łych ak­to­rów Qui pro quo, dla któ­re­go współ­two­rzył naj­waż­niej­sze re­wie (Perskie oko, Pod sukienką, Tylko dla dorosłych, Spotkamy się na Nowym Świecie).

Jesz­cze jako stu­dent do­łą­czył do gru­py za­ło­ży­cie­li Związ­ku Ar­ty­stów i Kom­po­zy­to­rów Sce­nicz­nych. Or­ga­ni­za­cja mia­ła chro­nić in­te­re­sy twór­ców pi­szą­cych dla es­trad, ka­ba­re­tów i te­atrów re­wio­wych, za­tem twór­ców kul­tu­ry po­pu­lar­nej. Wo­bec ma­łych za­rob­ków (jed­no­ra­zo­wa suma za do­star­czo­ny tekst), ku­szą­cy był zna­ny już w Eu­ro­pie za­chod­niej sys­tem tan­tiem, któ­ry jed­nak spo­ty­kał się z opo­rem, nie­raz gwał­tow­nym, te­atrów czy re­stau­ra­cji z mu­zy­ką.

Do roku Jan Brze­chwa 1939 wy­ko­ny­wał z po­wo­dze­niem za­wód rad­cy praw­ne­go w Związ­ku Ar­ty­stów i Kom­po­zy­to­rów Sce­nicz­nych. Zaj­mo­wał się pra­wem au­tor­skim, pu­bli­ku­jąc (Palestra, au­tor­ski ko­men­tarz z 1939) i m.in. wy­stę­pu­jąc przed są­da­mi wraz z Gu­sta­wem Bey­li­nem w imie­niu Zenona „Miriama” Przesmyckiego w spra­wie prze­ciw­ko Ta­de­uszo­wi Pi­nie­mu o wy­da­nie dzieł Norwida be zgo­dy wła­ści­cie­la au­tor­skich praw ma­jąt­ko­wych (1935). Re­pre­zen­to­wał rów­nież in­nych twór­ców w pre­ce­den­so­wych po­stę­po­wa­niach, opar­tych na no­wym Pra­wie Au­tor­skim z roku 1926 (np. spra­wa o wy­ko­rzy­sta­nie w re­kla­mie pio­sen­ki Mój chłopiec z roku 1934). Na ła­mach Wiadomości Literackich pro­wa­dził po­rad­nię praw­ną dla pi­sa­rzy, do któ­rej moż­na było nad­sy­łać py­ta­nia. Z cza­sem ru­bry­ka zmie­ni­ła ty­tuł na Temida wśród Muz, a przed­mio­tem jej za­in­te­re­so­wa­nia sta­ły się za­gra­nicz­ne prak­ty­ki na­ru­sza­nia praw au­tor­skich, wska­zu­ją­ce na roz­wią­za­nia po­ja­wia­ją­cych się i w Pol­sce pro­ble­mów (pla­gia­ty, wy­ko­rzy­sta­nia frag­men­tów, mon­taż z cu­dzych dzieł itp.). Jako na­czel­nik wy­dzia­łu ZA­iKS i rad­ca brał udział w pra­cach Mię­dzy­na­ro­do­wej Kon­fe­de­ra­cji Sto­wa­rzy­szeń Au­to­rów i Kom­po­zy­to­rów (CI­SAC), gdzie dzia­łał w Ko­mi­sji Usta­wo­daw­czej. Pu­bli­ko­wał rów­nież w pi­śmie związ­ku „In­ter-Au­teur” na te­mat pra­wa au­tor­skie­go w ZSRR i Pol­sce. W roku 1934 współ­or­ga­ni­zo­wał kon­gres CI­SAC w War­sza­wie.

Jako baj­ko­pi­sarz de­biu­to­wał póź­no, dzieć­mi, tym wła­sną cór­ką spe­cjal­nie się nie in­te­re­so­wał. Po­noć pierw­sze wierszyki dla dzieci ukła­dał dla pew­nej przed­szko­lan­ki, po­zna­nej w Otwoc­ku, pró­bu­jąc ją za­uro­czyć. De­biut – Tańcowała igła z nitką z roku 1937 – bar­dzo po­zy­tyw­nie oce­nił Le­śmian. Po­eta na­pi­sał za­tem dru­gą ksią­żecz­kę dla dzie­ci – Kaczkę dziwaczkę (1939). En­tu­zja­stycz­nie wier­sze oce­nia­ła Ja­ni­na Bro­niew­ska. pi­sząc w Wiadomościach Literackich o „cza­ro­dziej­skim cyr­ku” ze zda­rze­nia­mi tak dziw­ny­mi, jak i nie­spo­dzie­wa­ny­mi. W Bluszczu Ste­fa­nia Pod­hor­ska-Oko­łów chwa­li­ła fi­ne­zyj­ny, dow­cip­ny an­tro­po­mor­fizm i grę sło­wa­mi. Na brak dy­dak­ty­zmu i mo­ra­łu skar­ży­ła się jed­nak­że Bar­ba­ra Ste­fa­nia Kos­su­thów­na, któ­rej zda­niem bar­dzo sła­bym po­my­słem było uczy­nie­nie z ży­ją­cej w „wil­got­nych, nie­chluj­nych do­mach” sto­no­gi ele­ganc­ką damą, stąd i nie­pe­da­go­gicz­ność ta­kich en­to­mo­lo­gicz­nych in­no­wa­cji.

W cza­sie oku­pa­cji, jako Żyd – za­tem w cią­głym sta­nie śmier­tel­ne­go za­gro­że­nia – ukry­wał się w Mia­no­ci­cach pod Kra­ko­wem (by­wał tam Oskar Schin­dler), na­stęp­nie w pod­war­szaw­skiej Opa­czy. O tych cza­sach opo­wia­da po­emat Opacz. Wró­cił jed­nak do War­sza­wy i zna­lazł za­trud­nie­nie w stwo­rzo­nym przez Niem­ców go­spo­dar­stwie jako ogrod­nik, co da­wa­ło do­bre pa­pie­ry – „so­lid­ny au­swe­is”. Miesz­kał a to w swej gar­so­nie­rze na Szczy­glej, a to u zna­jo­mych. Pew­nym pro­ble­mem był nie­co „asz­ke­na­zyj­ski” wy­gląd. Przyj­mu­jąc po­sta­wę swe­go ro­dza­ju „emi­gra­cji we­wnętrz­nej” w cza­sie ter­ro­ru nie­miec­kie­go pi­sał, m.in. Akademię Pana Kleksa. Nie­kie­dy pró­bo­wa­no ją in­ter­pre­to­wać jako dzie­ło „z klu­czem”, wi­dząc w in­wa­zji wil­ków na kró­le­stwo Szpa­ka Ma­te­usza ob­raz na­jaz­du Rze­szy na Pol­skę (zwłasz­cza film Krzysz­to­fa Gra­dow­skie­go) Są po temu so­lid­ne pod­sta­wy (1 wrze­śnia, któ­ry jed­nak nie roz­po­czy­na roku szkol­ne­go, szan­ta­że go­la­rza Fi­li­pa, lal­ka Aloj­zy). Wi­dzia­no też ana­lo­gie do azy­lu dla dzie­ci stwo­rzo­ne­go przez Janusza Korczaka, któ­ry po­dob­nie jak Kleks, po­no­si klę­skę (tym­cza­so­wo) wo­bec mocy zła. Zna­mien­na jest też me­ta­mor­fo­za – oswo­bo­dze­nie-trans­for­ma­cja szpa­ka Ma­te­usza w Jana Brze­chwę. Am­bro­ży Kleks ma ce­chy ojca Po­ety, być może i Fran­cisz­ka Fi­sze­ra, Adaś Nie­zgód­ka na­to­miast wie­le ry­sów ma­łe­go Jana Le­sma­na. Pod­czas oku­pa­cji Jan Brze­chwa za­ko­chał się nie­szczę­śli­wie w Ja­ni­nie Ma­ga­jew­skiej – ko­bie­ta była ów­cze­śnie żoną in­ne­go męż­czy­zny i re­gu­lar­nie od­ma­wia­ła po­ecie przy­ję­cia jego oświad­czyn. Jed­ną z roz­po­wszech­nio­nych aneg­dot jest ta, gdy pew­ne­go razu po od­rzu­ce­niu ko­lej­nej pro­po­zy­cji mał­żeń­stwa Brze­chwa po­pro­sił ge­sta­po o roz­strze­la­nie, mimo jego ży­dow­skie­go po­cho­dze­nia funk­cjo­na­riu­sze od­mó­wi­li. Po opusz­cze­niu po­ko­ju prze­słu­chać po­eta przy­po­mniał so­bie o po­zo­sta­wio­nym tor­ci­ku, więc po­wró­cił, by go ode­brać. To utwier­dzi­ło ge­sta­pow­ców w prze­ko­na­niu o jego sza­leń­stwie.

Pierw­sze ty­go­dnie Po­wsta­nia spę­dził Brze­chwa na Po­wi­ślu, peł­nił służ­bę prze­ciw­po­ża­ro­wą, pi­sał rów­nież wier­sze (Godzina bije, Pieśń o walce). Po ka­pi­tu­la­cji tra­fił do obo­zu przej­ścio­we­go w Prusz­ko­wie, skąd zwol­nio­no go jesz­cze w paź­dzier­ni­ku. Za­miesz­kał w Za­le­siu pod Pia­secz­nem. Po za­ję­ciu War­sza­wy przez ar­mię ra­dziec­ką i jed­nost­ki pol­skie udał się do Lu­bli­na, na­stęp­nie do Łodzi, peł­nią­cej rolę sto­łecz­ne­go ośrod­ka.

Polska Rzeczpospolita Ludowa

Po roku 1945 Jan Brze­chwa po­wró­cił do za­wo­du praw­ni­ka. Je­rzy Bo­rej­sza za­an­ga­żo­wał go jako rad­cę praw­ny w Spół­dziel­ni Wy­daw­ni­czej Czy­tel­nik, dzia­łał rów­no­le­gle w pol­skim PEN Clu­bie. Pi­sa­rze tacy jak Jan Brze­chwa czy Tu­wim byli cen­ni dla PKWN i lu­dzi Sta­li­na, gdyż przed woj­ną nie an­ga­żo­wa­li się w dzia­łal­ność KPP, za­tem da­wa­li pod­sta­wy do po­sze­rze­nia man­da­tu dla „no­wej Pol­ski” poza krę­gi le­wi­cy pro­ra­dziec­kiej. Jak wspo­mi­nał Ka­zi­mierz Bran­dys, li­te­ra­tom żyło się w Łodzi do­brze, na­wet kom­for­to­wo, z pew­no­ścią o nie­bo le­piej niż więk­szo­ści Po­la­ków. Sta­li­ni­za­cja nie była jesz­cze zbyt moc­na, wciąż po­zwa­la­no na wy­jaz­dy, cen­zu­ra zaj­mo­wa­ła po­zy­cje dość li­be­ral­ne. Nie żą­da­no two­rze­nia w du­chu so­cre­ali­zmu. Gmach Czy­tel­ni­ka mie­ścił się przy ul. Piotr­kow­skiej, tam też pra­co­wał Brze­chwa, poza za­ję­cia­mi praw­ni­czy­mi kie­ru­jąc rów­nież re­dak­cją li­te­ra­tu­ry dzie­cię­cej i bi­blio­te­ki praw­ni­czej. Zo­stał rów­nież rad­cą praw­nym od­two­rzo­ne­go ZA­iKS oraz Związ­ku Za­wo­do­we­go Li­te­ra­tów Pol­skich i prze­wod­ni­czą­cym jego od­dzia­łu.

Pi­sał wie­le, z apro­ba­tą wy­ra­ża­jąc się o no­wej wła­dzy (Gryps do Jana Lechonia, Marianowi Hemarowi – odpowiedź), co ro­dzi­ło zro­zu­mia­ły kon­flikt z emi­gra­cją, wi­dzą­cą w Jał­cie ko­lej­ny roz­biór Pol­ski. So­cre­ali­stycz­ny cha­rak­ter mia­ła ksią­żecz­ka Opowiedział dzięcioł sowie, za­chwa­la­ją­ca spół­dziel­czość, za któ­rą Po­eta otrzy­mał wy­so­kie wy­na­gro­dze­nie. Hi­la­ry Minc roz­po­czy­nał wła­śnie „woj­nę o han­del”. Z oka­zji po­wsta­nia PZPR na­pi­sał opu­bli­ko­wa­ny w Odrodzeniu wiersz Marsz. Wo­bec ogło­sze­nia w 1949 epo­ki re­ali­zmu so­cja­li­stycz­ne­go nie pro­te­sto­wał, afir­mo­wał, wspie­rał po­my­sły wła­dzy, sam bę­dąc człon­kiem Par­tii (Strofy o planie sześcioletnim z pe­anem na cześć Sta­li­na, to­mik Pokój zwycięży wspól­nie z Ja­nu­szem Min­kie­wi­czem). Nie­co bar­dziej zróż­ni­co­wa­na była te­ma­ty­ka zbio­ru Cięte bańki.

Po­eta pi­sał bądź w du­chu ser­wi­li­zmu (na­iw­ne­go? por. Koreańska piosenka z 1950, Stonka i Bronka) bądź w nie­co bar­dziej obiek­tyw­nym to­nie, jed­nak za­wsze sta­ra­jąc się nie na­ra­zić ni­czym pa­nu­ją­cym z Biu­ra Po­li­tycz­ne­go. Jed­nak­że od­mó­wił np. fał­szy­wych ze­znań prze­ciw­ko Wa­le­re­mu Ja­strzę­biec-Rud­nic­kie­mu, co wy­wo­ła­ło gniew sa­mej Bry­sty­gie­ro­wej i za­owo­co­wa­ło zło­że­niem sa­mo­kry­ty­ki. Wie­le z twór­czo­ści doby sta­li­ni­zmu od­zwier­cie­dla­ło jego prze­ko­na­nia oso­bi­ste, jak choć­by Teatr Pietruszki i Wagary, oba z roku 1953, peł­ne do­brze brzmią­cych ko­mu­na­łów, ko­ja­rzą­cych się z mo­ral­no­ścią drob­no­miesz­czań­stwa, bli­ską (cho­ciaż zwią­zek ten skrzęt­nie ukry­wa­no) so­cre­ali­zmo­wi i apa­rat­czy­kom. W roku 1955 uka­zał się tom Wiersze wybrane, za­wie­ra­ją­cy po­nad 160 utwo­rów, w tym li­ry­kę sprzed 1939 roku, ba­śnie, sa­ty­ry, baj­ki po­ema­ty. Ko­lej­ne wy­da­nia nie za­wie­ra­ły już po­ezji „za­an­ga­żo­wa­nych” z lat sta­li­ni­zmu. W 1958 wy­szła po­wieść au­to­bio­gra­ficz­no-wspo­mnie­nio­wa Gdy owoc dojrzewa, zaś dzie­sięć lat póź­niej psy­cho­lo­gicz­ne Opowiadania drastyczne oraz zbiór Liryka mego życia z przed­mo­wą Ry­szar­da Ma­tu­szew­skie­go. Jan Brze­chwa sta­le współ­pra­co­wał z kom­po­zy­to­ra­mi i pio­sen­ka­rza­mi (Naprzód idziemy, W miłości nie ma mocnych, Ty jesteś moje hobby, Piosenka o kapitanie, W naszym kraju, Junaczka).

Wie­le prze­kła­dał z ro­syj­skie­go (Cze­chow, Puszkin), szcze­gól­nie waż­ny był prze­kład po­wie­ści Ili Eren­bur­ga Odwilż z roku 1954 (pol­skie wy­da­nie rok póź­niej). W roku 1956 pu­bli­ku­je swój wiersz Ludzie łakną prawdy, bę­dą­cy re­ak­cją na re­fe­rat Chrusz­czo­wa o kul­cie Sta­li­na. Wraz ze Słonimskim in­ter­we­nio­wał w Pro­ku­ra­tu­rze Woj­sko­wej w spra­wie Je­rze­go Brau­na, któ­re­go uda­ło się zre­ha­bi­li­to­wać po ska­za­niu w 1951 roku na 12 lat wię­zie­nia. Wte­dy też za­czął cho­ro­wać na ser­ce, w 1956 uda­ło mu się do­stać do lecz­ni­cy rzą­do­wej, w 1957 już jed­nak nie. Do koń­ca ży­cia był we wła­dzach ZA­iKS-u. Żył w bar­dzo do­brych wa­run­kach, w roku 1957 prze­niósł się do pra­wie 100-me­tro­we­go miesz­ka­nia przy Opo­czyń­skiej 5. Po­dob­nie jak oj­ciec, miał ogrom­ny księ­go­zbiór. W roku 1964 znów zna­lazł się w szpi­ta­lu rzą­do­wym, jego zdro­wie nie po­zwa­la­ło już na nor­mal­ne ży­cie, z tru­dem cho­dził np. po scho­dach. Rok póź­niej od­był się w Te­atrze Na­ro­do­wym kon­cert ku czci Po­ety.

Był trzy­krot­nie żo­na­ty. Pierw­szą żoną była Ma­ria Sun­der­land, ko­lej­ną Ka­ro­li­na Len­to­wa de domo Mey­er, zaś ostat­nią Ja­ni­na Ma­ga­jew­ska (zm. 1989). Je­dy­na cór­ka Kry­sty­na, uro­dzo­na w roku 1928, ukoń­czy­ła Aka­de­mię Sztuk Pięk­nych w War­sza­wie, po­świę­ci­ła się ma­lar­stwu. W roku 1953 otrzy­mał Krzyż Ofi­cer­ski Or­de­ru Od­ro­dze­nia Pol­ski, dwa lata póź­niej Me­dal 10-le­cia Pol­ski Lu­do­wej, zaś w roku 1964 Or­der Sztan­da­ru Pra­cy I kla­sy. Był rów­nież lau­re­atem Na­gro­dy Li­te­rac­kiej mia­sta War­sza­wy (1955), na­gro­dy Pre­ze­sa Rady Mi­ni­strów (1956) oraz Mi­ni­stra Kul­tu­ry i Sztu­ki I stop­nia (1965).

O twórczości Brzechwy

Spo­śród utwo­rów dla do­ro­słych, poza wspo­mnia­ny­mi wy­żej, ogło­sił w roku 1925 zbiór wier­szy Oblicza zmyślone. Ku­zyn – po­eta ra­dził, by dać so­bie spo­kój z pi­sa­niem i za­jąć się ju­ry­spru­den­cją, jed­nak po po­now­nej lek­tu­rze zda­nie zmie­nił. Gło­sy kry­ty­ki były dość do­bre, jed­nak rzu­ca­ła się w oczy pew­na nie­ory­gi­nal­ność, brak świe­żo­ści i ja­ło­wy neo­sym­bo­lizm. Zda­rza­ły się i za­rzu­ty na­śla­dow­nic­twa, czy to Bo­le­sła­wa Le­śmia­na, czy to in­nych po­etów.

Do­cze­kał się pu­bli­ka­cji w Skamandrze (wiersz Ludzie leśni, nr 34-36/​1924, pod ps. Sta­ni­sław Ru­da­wa). Obok pu­bli­ka­cji w pi­śmie, utrzy­my­wał sta­le kon­tak­ty to­wa­rzy­skie z krę­giem Ska­man­dry­tów. W roku 1929 uka­zał się ko­lej­ny tom po­ezji – Talizmany. Re­cen­zje były chłod­ne. Trzy lata póź­niej wy­szedł ob­szer­ny tom li­ry­ków pt. Trzeci krąg, obej­mu­ją­cy też do­ro­bek wcze­śniej­szy. Kry­ty­cy pod­kre­śla­li mu­zycz­ność i sub­tel­ną ero­ty­kę, nie pod­wa­ża­no tak ta­len­tu jak i „pra­wa do pi­sa­nia”. Piołun i obłok z 1935 był już oce­nia­ny jako bar­dzo do­bry, (Ka­rol Wik­tor Za­wo­dziń­ski i jego re­cen­zja Najśpiewniejszy poeta).

Prze­cho­dząc do twór­czo­ści, z któ­rej Pi­sarz jest naj­bar­dziej zna­ny, war­to przy­po­mnieć, że wiersz dzie­cię­cy to ka­te­go­ria ga­tun­ku nie­za­leż­na od ad­re­sa­ta da­ne­go utwo­ru, za­tem nie tyle wiersz jest „dla dzie­ci”, co jego struk­tu­ra­li­za­cja jest uwa­run­ko­wa­na ty­pem dzie­cię­cej wy­obraź­ni. Jest to za­tem ga­tu­nek, gdzie spraw­dza się pe­wien typ wy­obra­żeń, pa­mię­ci i emo­cji cha­rak­te­ry­stycz­ny dla dziec­ka, lecz i dla do­ro­słe­go, zwłasz­cza do­ro­słe­go, któ­ry wi­dzi w pi­sa­niu „bła­zeń­stwo”, nie zaś hie­ra­tycz­ne, so­len­ne „ka­płań­stwo” (w ten spo­sób wy­po­wia­dał się Je­rzy Cie­śli­kow­ski, jak po­da­je M. Wój­cik-Du­dek).

W XIX wie­ku wy­obra­że­nie o pa­idial­no­ści to ko­ły­san­ki, wy­li­czan­ki, ba­jecz­ki. W wie­ku XX mamy do czy­nie­nia z prze­war­to­ścio­wa­niem, wej­ście do po­ezji licz­nych ele­men­tów z folk­lo­ru dzie­cię­ce­go i au­ten­tycz­ne­go po­strze­ga­nia świa­ta przez dzie­ci (por. po­stę­py psy­cho­lo­gii roz­wo­jo­wej i, co za tym idzie, pe­da­go­gi­ki). Stąd i poza kon­wen­cją sie­lan­ko­wo-ba­śnio­wą mamy kon­wen­cję sa­ty­rycz­ną oraz wol­ne gry wy­obraź­ni twór­cy.

W II Rze­czy­po­spo­li­tej ist­nia­ły trzy nur­ty po­ezji dla dzie­ci: in­spi­ro­wa­ne folk­lo­rem (Zo­fia Ro­go­szów­na, Józef Czechowicz, Ewa Szel­burg-Za­rem­bi­na), li­ry­ka „dzie­cię­ce­go świa­ta” (rów­nież Z. Ro­go­szów­na, Ja­ni­na Po­ra­źiń­ska, Ewa Szel­burg-Za­rem­bi­na, Kazimiera Iłłakowiczówna) oraz „szko­ła po­etyc­ka” Tu­wi­ma i Brze­chwy wła­śnie. Ku es­te­ty­ce non­sen­su kie­ro­wa­ły po­ezję dzie­cię­cą m.in. po­glą­dy Kor­ne­la Czu­kow­skie­go i bry­tyj­skie ab­sur­dal­ne wier­szy­ki w prze­kła­dach Ja­nu­sza Min­kie­wi­cza i An­to­nie­go Ma­ria­no­wi­cza. Stąd i apro­ba­ta dla fan­ta­zjo­wa­nia, gier sko­ja­rzeń, „wy­wra­ca­nek” o alo­gicz­nym cha­rak­te­rze oraz błę­dów ję­zy­ko­wych dzie­ci. Ca­łość tych zja­wisk in­spi­ro­wa­ła tak Tu­wi­ma jak i Brze­chwę. Na świę­ta Bo­że­go Na­ro­dze­nia roku 1937 uka­za­ły się rów­no­le­gle, ni­czym dwa pre­zen­ty pod cho­in­kę, Lokomotywa i Tańcowała igła z nitką.

Twór­czość dzie­cię­ca Brze­chwy czer­pa­ła za­rów­no z wier­szy po­etów sku­pio­nych wo­kół Ska­man­dra (zwią­za­nych też z hu­mo­rem ka­ba­re­tu Pi­ka­dor), jak i z po­sta­wy sprze­ci­wu wo­bec po­dej­ścia do li­te­ra­tu­ry dla dzie­ci jako utwo­rów „dru­giej kla­sy”. Jak sam pi­sał: [w]ciąż pokutuje u nas mniemanie, że pisanie dla dzieci jest czymś w rodzaju produkcji ubocznej, podobnie zresztą jak wytwarzanie zabawek z odpadów w przemyśle ciężkim. (O Kopciuszku, o śpiących królewnachNasza Księgarnia. 40 lat działalności dla dzieci i szkoły, War­sza­wa 1961 za: M. Wój­cik-Du­dek). Stąd utwo­ry Jana Brze­chwy kie­ro­wa­ne do dzie­ci mia­ły też ad­re­sa­ta do­ro­słe­go, nie tyl­ko ro­dzi­ca, któ­ry wraz z dziec­kiem albo sa­mo­dziel­nie prze­ży­wa (rów­nież, z cza­sem, przez wspo­mnie­nia i no­stal­gię) ję­zy­ko­wą i hu­mo­ry­stycz­ną przy­go­dę. Nie po­win­no za­tem za­ska­ki­wać, że wy­da­na w roku 1946 Pchła szachrajka cie­szy­ła się po­pu­lar­no­ścią wśród do­ro­słych, zwłasz­cza że za po­mo­cą ab­sur­dal­ne­go hu­mo­ru (lek­cję an­giel­skie­go Pan­ny Kiki!) opi­sy­wa­ła ludz­kie sła­bo­ści, przy­wa­ry i wady cha­rak­te­ru. W Pchle Po­eta do­sko­na­le zre­ali­zo­wał swą re­cep­tę na uda­ny tekst dla dzie­ci (i do­ro­słych): ja­sność my­śli złą­czo­na z cel­no­ścią ar­ty­stycz­ne­go wy­ra­zu (zob. Jan Brze­chwa, O poezji dla dzieci, Twór­czość 1955, nr 4). O „do­ro­słej” in­spi­ra­cji wzię­tej ze świa­ta ko­biet war­szaw­skich ka­wiarń i sa­lo­nów świad­czy wiersz z sierp­nia 1943 za­pi­sa­ny na frag­men­cie rę­ko­pi­su ofia­ro­wa­ne­go Ja­ni­nie Se­roc­kiej (in­ci­pit Janeczko miła chciałaś bajki…).

Twór­ca do­war­to­ścio­wał lu­dycz­ność, któ­rą bu­do­wał na po­zio­mie ję­zy­ko­wym (pa­ra­dok­sy, iro­nia). Ko­mizm sy­tu­acyj­ny za spra­wą ta­kiej po­ety­ki ma swe źró­dło w „za­mie­sza­niu” ję­zy­ko­wym. Spo­iwem dla ka­lam­bu­rów i przy­słów jest czy­tel­na fa­bu­ła, zro­zu­mia­ła dla każ­de­go (se­kwen­cja krót­kich hi­sto­rii z jed­ną bo­ha­ter­ką, ska­czą­cą z jed­nej „afe­ry” w dru­gą). Non­sen­sow­ny świat przed­sta­wio­ny, po­dob­ny jak w wier­szach L. Carrolla i E. Le­ara, tzw. nursery rymes, na­wią­zu­je też do po­przez wy­ko­rzy­sta­nie an­tro­po­mor­fi­za­cji zwie­rząt (po­ra­dy, dia­lo­gi), do tra­dy­cji ba­jek Ezo­pa i Oświecenia, jed­nak­że bez dy­dak­ty­zmu i mo­ra­łu wy­ra­żo­ne­go wprost. Stąd moż­na po­wie­dzieć, że po­ezje Tu­wi­ma i Brze­chwy sta­no­wią awan­gar­dę po­ezji dzie­cię­cej, pro­po­nu­jąc ab­surd w miej­sce siel­skich strug i sto­gów, a re­wo­lu­cję w miej­sce ładu co­dzien­nych obo­wiąz­ków, ty­po­wych za­baw i ro­dzin­nych re­la­cji (M. Wój­cik-Du­dek).

War­to jed­nak mieć na uwa­dze, że dal­szy roz­wój pol­skiej po­ezji dzie­cię­cej uległ pew­ne­mu za­ha­mo­wa­niu, po czę­ści za spra­wą oku­pa­cji nie­miec­kiej (za­kaz pu­bli­ko­wa­nia, ru­ina go­spo­dar­cza itd.), lecz rów­nież za spra­wą po­wo­jen­ne­go so­cre­ali­zmu, po­dob­ne­go zresz­tą w wie­lu aspek­tach do sztu­ki Rze­szy, ma­ją­ce prze­ciw­sta­wiać się dzie­łom „zde­ge­ne­ro­wa­nym” (u nas po 1945: re­ak­cyj­nym itp.). Es­te­ty­ka so­cre­ali­stycz­na wra­ca­ła nie­ja­ko, po­dob­nie jak w ma­lar­stwie, do li­te­ra­tu­ry ten­den­cyj­nej XIX wie­ku, z jej po­et­ką nor­ma­tyw­ną. Po­ezja dla dzie­ci mia­ła two­rzyć, po­dob­nie jak w ZSRR, mi­to­lo­gię so­cja­li­stycz­ną, wpa­ja­ją­cą ele­men­ty ide­olo­gii już kil­ku­lat­kom. Wraz z ide­olo­gi­za­cją i uty­li­ta­ry­zmem szło też uni­ka­nie epa­to­wa­nia woj­ną, pre­zen­to­wa­nia wal­ki klas i kon­flik­tu po­li­tycz­ne­go. W miej­sce tego wcho­dzi­ła te­ma­ty­ka bu­do­wy Oj­czy­zny i jej umac­nia­nia przez kon­kret­ne dzia­ła­nia, rów­nież te do­stęp­ne dla dziec­ka (trak­ta­ty po­etyc­kie o pra­cy nad sobą, wal­ce ze sła­bo­ścia­mi).

Jan Brze­chwa two­rzył dla dzie­ci oczy­wi­ście i po roku 1945, po­zo­sta­jąc w nur­cie sa­ty­rycz­no-żar­to­bli­wym z ele­men­ta­mi gro­te­sko­wy­mi (Pan Drops i jego trupa, Przygody Pchły Szachrajki, Ptasie plotki, Opowiedział dzięcioł sowie, Na wyspach Bergamutach). Czer­pał z nie­go i z Tu­wi­ma Ludwik Jerzy Kern, łą­czą­cy róż­ne kon­wen­cje (wy­li­czan­ka i se­re­na­da (Gitara), baj­ka dzie­cię­ca i sche­ma­tycz­ny opis kra­jo­bra­zu (W ogródku oraz Widoczek), do­słow­no­ści i pur­non­sens (np. Schody, Piłka, Dziwna Zwrotka). Wprost do Pana Klek­sa i jego po­więk­sza­ją­cej pomp­ki na­wią­zał Kern w Powiększającym szkle. Trze­ba jed­nak mieć na uwa­dze, że po­eta ten ko­rzy­stał z ab­sur­du, jed­nak ję­zyk jest u nie­go wtór­ny wo­bec rze­czy­wi­sto­ści, nie kreu­je jej ani nie „ska­zu­je” na by­cie non­sen­sow­ną. Po 1956 „szko­ła Brze­chwy” sta­ła się tym bar­dziej po­pu­lar­na, po­zwa­la­ła ode­tchnąć po do­bie so­cre­ali­zmu i par­tyj­ne­go do­zo­ru. Za „naj­wier­niej­szą uczen­ni­cę” Jana Brze­chwy ucho­dzi Wan­da Cho­tom­ska.

Rafał Marek
Literatura:
Ry­szard Ma­tu­szew­ski s.v. Jan Brze­chwa [w:] Literatura polska. Przewodnik encyklopedyczny, PWN, War­sza­wa 1984-1985, vol. I, s. 113;
Mał­go­rza­ta Wój­cik-Du­dek, Pokój z poezją – liryczne (prze)meblowania [w:] K. He­ska-Kwa­śnie­wicz, K. Ta­łuć (red.), Literatura dla dzieci i młodzieży. vol. 4, Wyd. UŚ, Ka­to­wi­ce 2014, s. 37-55; https://​re­bus.us.edu.pl/​bit­stre­am/​20.500.12128/​2812/​1/​Woj­cik_Du­dek_Po­koj_z_po­ezja.pdf
Ma­riusz Urba­nek, Brzechwa nie dla dzieci, Iskry, War­sza­wa 2013;
Ar­ty­kuł bio­gra­ficz­ny w Wi­ki­pe­dii https://​pl.wi­ki­pe­dia.org/​wiki/​Jan_Brze­chwa

Jan Brzechwa – interpretacje

Jan Brzechwa – wydania

Epoka literacka: XX-lecie międzywojenne