Zamiast na Mazury będziemy jeździć do... Olkusza? Pod naszym nosem powstaje nowe pojezierze

Ziemia olkuska może wkrótce zasłynąć z jezior. Zaledwie 35 kilometrów od Katowic powstaje kilka dużych zbiorników wodnych. Lustro wody podnosi się tam aż o blisko pół metra miesięcznie.

Wszystkiemu winne jest górnictwo, które na tym terenie funkcjonuje już od czasów średniowiecza. Przez kilkaset lat eksploatowano złoża srebra, ołowiu i cynku. Do XV wieku wydobywano kruszce z płytkich pokładów położonych powyżej poziomu wód gruntowych. Gdy te zaczęły się wyczerpywać, zaczęto pozyskiwać je z głębszych partii, ale na przeszkodzie stanęła woda, która zalewała wyrobiska. Początkowo z szybów wyciągano ją po prostu wiadrami, jednak gwarkom potrzebne były bardziej wydajne metody odwadniania. Wkrótce zaczęto używać ręcznych kołowrotów, czerpadeł oraz pomp poruszanych kieratami napędzanymi przez konie.

30 kilometrów okulskich sztolni

Wreszcie w XVI w. w okolicach Olkusza i Bolesławia wybudowano pięć sztolni, które grawitacyjnie odprowadzały wodę do pobliskich rzek. Nie było to prostym zadaniem, bowiem sztolnie musiały powstać na terenie nizinnym, na piaszczystych gruntach, dlatego część z nich miała postać otwartych kanałów, a nie podziemnych tuneli, jakie możemy kojarzyć z tras turystycznych w Tarnowskich Górach i Zabrzu. Łączna długość wszystkich olkuskich sztolni wyniosła ok. 30 kilometrów. Ich budowa umożliwiła tutejszemu górnictwu uruchomienie eksploatacji na dużą skalę. Na osuszonych złożach powstało kilkaset kopalń, a przy nich huty, których produkcja pozwalała zaspokoić krajowe zapotrzebowanie na ołów w budownictwie, drukarstwie, czy obronności i jeszcze zostawało sporo towaru na eksport. Ponadto z wydobywanego tu srebra olkuska mennica wybijała monety dla króla.

Kolejnym ważnym momentem w dziejach przemysłu na ziemi olkuskiej była druga połowa XIX wieku, gdy Gustaw von Kramst zmodernizował system odwadniania bolesławskiej kopalni, wykorzystując w tym celu maszyny parowe. Ten wynalazek ponad 70 lat wcześniej sprowadzono z Anglii do Tarnowskich Gór, gdzie zastosowano go po raz pierwszy na starym kontynencie. Zrewolucjonizował sposób osuszania wyrobisk.

Szyb Dąbrówka kopalni Olkusz-Pomorzany
Szyb Dąbrówka kopalni Olkusz-Pomorzany / fot. Daniel Lekszycki

Z kopalń wypływały miliony kubików wody

W 1931 roku podczas wielkiego kryzysu gospodarczego zaprzestano wydobycia w olkuskich kopalniach i zatopiono wyrobiska. W okresie II wojny światowej Niemcy wznowili eksploatację, aby pozyskiwać kwas siarkowy, ołów i żelazo na potrzeby prowadzonej kampanii. Po zakończeniu konfliktu zbrojnego polskie władze na bazie tutejszych zakładów powołały do życia duży kombinat górniczo-hutniczy i intensywnie poszukiwały pokładów, które pozwoliłyby na uruchomienie nowych kopalń. Te badania okazały się sukcesem, dzięki czemu rozbudowano kopalnię Bolesław i wybudowano nowe zakłady wydobywcze: Olkusz i Pomorzany. Dla zabezpieczenia ich działalności w latach 80. XX w. drenaż górniczy wynosił aż 326 tys. m3 wody dziennie, w wyniku czego poziom wód gruntowych obniżył się nawet o 50 metrów. Aby łatwiej wyobrazić sobie, jak gigantyczne ilości wody stamtąd odprowadzano, warto zauważyć, że przeciętne gospodarstwo domowe zużywa ok. 12 m3 wody miesięcznie.

W latach 90. i dwutysięcznych olkuskie złoża zaczęły się wyczerpywać. W 1998 roku zlikwidowano kopalnię Bolesław, w 2003 kopalnię Olkusz, a w 2020 roku zaprzestano wydobycia w ostatniej czynnej kopalni Olkusz-Pomorzany. W związku z zakończeniem eksploatacji na początku 2022 roku Zakłady Górniczo-Hutnicze Bolesław wyłączyły ostatnie pompy odwadniające, co doprowadziło do samoczynnego zatapiania wyrobisk, stopniowego wypełniania się byłego leja depresji i odtwarzania poziomów wodonośnych w górotworze.

Woda odzyskuje ziemię olkuską

Proces ten od pewnego czasu jest coraz bardziej widoczny na powierzchni. W rejonach prowadzonej przez kilka wieków eksploatacji zaczęły powstawać liczne zapadliska. Pierwsze z nich pojawiło się w na początku 2022 r. w Hutkach koło Bolesławia. Dotąd ziemia w okolicach Olkusza zapadła się w około 150 miejscach. Na szczęście, w przeciwieństwie do górnośląskiego górnictwa, wydobycie w tym rejonie odbywało się głównie na terenach niezabudowanych, zaś dla zabezpieczenia istniejącej infrastruktury na powierzchni tworzono filary ochronne i stosowano podsadzkę hydrauliczną. Charakterystyczne leje powstają najczęściej na obszarach leśnych, dlatego ze względów bezpieczeństwa wraz z końcem 2023 roku Nadleśnictwo Olkusz wprowadziło zakaz wstępu na wyznaczonych obszarach lasu.

Zalane zapadlisko w Hutkach
Zalane zapadlisko w Hutkach / fot. Daniel Lekszycki

Zgodnie z przewidywaniami, podnosząca się woda zaczęła pojawiać się na powierzchni ziemi w najniżej położonych punktach. Pierwszy wypływ zaobserwowano na początku 2023 roku na południowej skarpie dawnej piaskowni znajdującej się przy linii kolejowej do Katowic. Wodę zauważono także na dnie piaskowni w rejonie wsi Hutki. W tej okolicy znajduje się 8 odkrywkowych kopalń piasku, z czego 7 jest już nieczynna. Przewiduje się, że z czasem zamienią się one w jeziora o łącznej powierzchni około 400 hektarów.

Może to nastąpić wkrótce, bo poziom wody podnosi się szybciej niż się spodziewano. Każdego dnia lustro wody jest wyżej o kilka centymetrów, ale ZGH Bolesław spodziewa się, że z czasem tempo powinno zwolnić. Pierwotnie szacowano że odtworzenie stosunków wodnych na tym terenie zajmie nawet 60 lat, tymczasem te prognozy skrócono aż 10-krotnie. Aktualnie przewiduje się, że potrwa to zaledwie 6 lat od momentu wyłączenia odwodnienia kopalni.

Najbardziej widoczne zmiany następują w dawnej kopalni piasku podsadzkowego, którą już przemianowano na jezioro bolesławskie. Świetnym punktem widokowym na rozrastające się zalewisko jest skarpa po jego północnej stronie. Wody jest już naprawdę dużo, choć na razie zalała dopiero około 1/3 dna piaskowni. Gdy jej poziom podniesie się jeszcze bardziej, to będziemy mieć do czynienia ze zbiornikiem porównywalnym z popularnym zalewem Chechło-Nakło. Póki co lepiej nie spacerować tuż przy wodzie ze względu na erozję brzegów i ryzyko obsunięcia się piasku.

Powstające jezioro bolesławskie
Powstające jezioro bolesławskie / fot. Daniel Lekszycki

Olkusz zamienia się w krainę jezior

Mieszkańcy żartobliwie nazywają powstające zbiorniki wodne "Pojezierzem Olkuskim" i liczą, że te okolice staną się bardziej atrakcyjne pod względem turystycznym. W nowym jeziorze bolesławskim, po którego dnie jeszcze stosunkowo niedawno dało się przejść suchą stopą, dziś da się już pływać motorówkami. Jednak nie wszystkim jest wesoło. Niektórzy mieszkańcy w ostatnich miesiącach informowali w internecie o zalewaniu piwnic, wielu obawia się też pojawienia się zapadlisk w pobliżu swoich domów. ZGH Bolesław odpowiadają prawnie wyłącznie za obszary, na których prowadziły wydobycie po wojnie, natomiast odcinają się od wyrobisk powstałych wcześniej, z których nie wszystkie są znane i zewidencjonowane. Nie da się przewidzieć wszystkich miejsc, gdzie płynąca pod ziemią woda może doprowadzić do deformacji terenu. Jak dotąd nie stwierdzono żadnych zapadlisk w pobliżu zabudowań mieszkalnych, za to już dwukrotnie doszło do uszkodzenia biegnącej przez las obwodnicy Bolesławia.

Poważne obawy mają również ekolodzy, a wraz z nimi leśnicy. Tworzące się zapadliska pochłaniają całe drzewa, zaś pod powierzchnią nowych jezior znikają sadzonki posadzone w dawnych piaskowniach w celu ich rekultywacji przyrodniczej. Społecznicy alarmują, że likwidacja kopalń spowoduje wyschnięcie rzeki Sztoła, która była sztucznie zasilana przez wody odpompowywane z podziemnych wyrobisk. Aby uniknąć katastrofy ekologicznej, zgodnie z zaleceniami specjalistów z Akademii Górniczo-Hutniczej oraz Uniwersytetu Śląskiego dwukrotnie dokonano odłowu ryb, które przeniesiono do Białej Przemszy, gdzie również przeprowadziła się kolonia bobrów. Tymczasem w mediach pojawiły się informacje o dużej ilości martwych płazów w pobliżu koryta Sztoły, ale masowego wymierania żab nie potwierdził zespół monitorujący stan środowiska na zlecenie ZGH Bolesław. Nie stwierdzono również przewidywanego przez ekologów pogorszenia składu chemicznego wody pitnej w ujęciach zasilających miasto Olkusz i okoliczne gminy.

Podtopione drzewa w lesie w pobliżu wsi Hutki
Podtopione drzewa w lesie w pobliżu wsi Hutki / fot. Daniel Lekszycki

Podczas gdy Sztoła wysycha, źródła innych rzek zaczynają ponownie bić. W Suchej koło Wolbromia w suchym niegdyś źródle Białej Przemszy znów pojawiła się woda. Spodziewane jest również odrodzenie rzeki Baby, w której okresowo zaczęła płynąć woda.

Przez wieki olkuskie górnictwo przekształcało środowisko dla własnych potrzeb. Dziś natura przejmuje władzę. Lokalny ekosystem będzie musiał dostosować się do odtworzenia starych rzek i powstania nowych zbiorników wodnych, ale wydaje się, że w dłuższej perspektywie będzie to dla niego korzystniejsze niż sztuczne utrzymywanie ogromnego leja depresji. Z pewnością krajobraz ziemi olkuskiej wzbogaci się o duże zbiorniki wodne, których brakuje w tej okolicy, co przy okazji stworzy możliwości rozwoju turystyki i rekreacji na tym terenie.

Interesujesz się Śląskiem i Zagłębiem? Zapisz się i bądź na bieżąco - https://www.slazag.pl/newsletter

Minuaturka artykulu

Może Cię zainteresować:

Marcin Nowak: Brudny Śląsk? GZM jedynym organizmem miejskim w Europie, który można w pełni okrążyć lasem

Autor: Marcin Nowak

20/04/2024

Uroczysko Buczyn 5

Może Cię zainteresować:

Uroczysko Buczyna. Kąsek naturalnego lasu w samym środku metropolii. To cud, że przetrwał

Autor: Katarzyna Pachelska

19/05/2024

Staw brysiowy w Siemianowicach Śląskich

Może Cię zainteresować:

Górny Śląsk jeziorami stoi. Mamy tu własne pojezierze. Profesorowie hydrologii nie mogą się mylić

Autor: Marcin Nowak

18/10/2022

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon