Tyle mieszkania kupisz za średnią krajową. Pobiliśmy unijny rekord!

REKLAMA
Pobiliśmy unijny rekord, ale nie ma się z czego cieszyć. Bo to rekord tempa, w jakim drożeją mieszkania. Za przeciętną pensję na rękę w polskich dużych miastach można kupić ok. 0,3 metra kwadratowego mieszkania. Co więcej, cena zakupu lub wynajmu kawalerki w Warszawie to równowartość mieszkania na bułgarskim czy greckim wybrzeżu, w Barcelonie, Berlinie, a nawet Kalifornii.
REKLAMA

Mamy to! Mamy unijny rekord. Konkretnie rekord na rynku nieruchomości, ale od razu mówimy, że nie ma się z cieszyć. W ostatnich miesiącach ubiegłego roku ceny mieszkań w Polsce wzrosły najmocniej w całej Unii Europejskiej. Był to kolejny taki wzrost, ale tym razem dał nam miejsce na najwyższym podium.

REKLAMA
Zobacz wideo

Najbardziej mieszkania drożały w wielkich miastach, cena metra kwadratowego jest tam dzisiaj wyższa niż w wielu zachodnich stolicach europejskich. A będzie jeszcze gorzej, co nieuchronnie się wydarzy, gdy w życie wejdzie kolejny program rządowych dopłat do pierwszego, "własnego M".

To nie wszystko, co mamy dla Ciebie w TOK FM Premium. Spróbuj, posłuchaj i skorzystaj ze specjalnej oferty. Wejdź tutaj, by znaleźć szczegóły >>

Ceny mieszkań. Polski rekord

Na początek o samym rekordzie i o awansie z miejsca drugiego na pierwsze. W ostatnim kwartale ubiegłego roku w całej Unii Europejskiej ceny mieszkań wzrosły o 0,2 procent, w strefie euro spadły o 1 proc. W tym samym czasie najmocniej wzrosły w Polsce, Bułgarii i Chorwacji. Z drugiego miejsca wskoczyliśmy na pierwsze z rekordowym wynikiem ponad 13 proc. wzrostu. Drugie i trzecie miejsce zajmują Chorwacja i Bułgaria, dlatego, że ceny na tych rynkach mieszkaniowych są istotnie niższe niż w Europie Centralnej i Zachodniej.

Bułgaria jest jednym z najpopularniejszych ostatnio rynków, na którym polscy klienci poszukują mieszkań i domów wakacyjnych. Albo po prostu lokują oszczędności, spodziewając się, że nieruchomości wciąż będą tam drożeć. Bo za pieniądze na kawalerkę w Polsce, w Europie można kupić apartament. I to niekoniecznie na głuchej prowincji. Podobnie jest z cenami najmu.

REKLAMA

Bo już w ubiegłym roku dobiliśmy do grupy najbogatszych państw europejskich. Wynajmując kawalerkę w Warszawie, osiedlenie się w skąpanej słońcem Grecji jest na wyciągnięcie ręki. Wynajem niewielkiego domu z basenem w greckiej miejscowości położonej blisko morza to koszt około 5 tys. złotych, na przykład w okolicy Kawalli na północy kraju. Mniej więcej tyle samo kosztuje wynajęcie mieszkania na miesiąc w popularnej miejscowości turystycznej w Bułgarii. Podobnie jest zresztą z zakupem. Wystarczy sprzedać a Warszawie, by kupić w Berlinie lub na wybrzeżu Portugalii. A nawet w słonecznej Kalifornii.

Za cenę mieszkania w dobrej lokalizacji w Warszawie (niekoniecznie w śródmieściu stolicy) można kupić podobne. Mieszkanie w San Francisco w loftowym budynku o powierzchni ponad 100 m kwadratowych z dwoma sypialniami i salonem z kuchnią kosztuje niecałe 200 tys. dolarów, czyli niecałej 800 tys. złotych. O połowę mniej niż w Warszawie. Za statystyczną miesięczną pensję netto, czyli na rękę, w dużym polskim mieście można kupić 0,3 m kwadratowego. Na 60-metrowe mieszkanie, taką pensję trzeba by było odkładać prawie 15 lat.

Ceny mieszkań. Rząd szykuje nowy program

A być może nawet dłużej, bo rząd planuje nowy program dopłacania do kredytów mieszkaniowych. Co do zasady, przypomina ten, który w ubiegłym roku wywindował ceny do rekordowych poziomów. Ale będzie bardziej skomplikowany, wysokość wsparcia będzie zależeć od wysokości wynagrodzenia statusu rodzinnego, im więcej osób w rodzinie tym większa kwota kredytu ze wsparciem. I teraz o najważniejszych zasadach.

Po pierwsze: jeśli chcesz przystąpić do kredytu jako singiel, to musisz mieć mniej niż 35 lat. A jeśli przystępujesz jako co najmniej dwuosobowe gospodarstwo domowe, to limit wieku nie obowiązuje.

REKLAMA

Po drugie: żeby dostać wsparcie ze wspólnych pieniędzy, nie możesz mieć mieszkania w całości na własność. Możesz mieć udział w nieruchomości mieszkaniowej, który dostałeś w spadku lub jako darowiznę, ale ten udział nie może być wyższy niż połowa. Limit dotyczy nieruchomości własnościowych i spółdzielczych. Jeśli masz mieszkanie, to do programu możesz wejść tylko, jeśli masz co najmniej troje dzieci. Dopłatę dostanie na większe lokum, ale stare musisz sprzedać w ciągu dwóch lat. W przeciwnym razie z programu wypadasz.

Po trzecie: musisz wszystko dokładnie policzyć, bo obowiązuje limity dochodów, dla singla to 7 tys. na rękę, dla pary 13 tys., dla trzyosobowej rodziny - 16 tys., a czteroosobowej 19,5 tys. Ale przekroczenie limitów niczego nie przekreśla, a tylko zmniejsza kwotę wsparcia. Podobnie będzie z korzystnym oprocentowaniem kredytu: im większa rodzina, tym tańszy kredyt. Rodziny wielodzietne dostaną kredyt zero procent. Podobnie będzie z wielkością kredytu z dopłatą, singiel dostanie dopłatę do 200 tys. złotych kredytu, rodzina z trójką dzieci do 600 tys. Taki model ma wspierać rodziny z dziećmi.

Po czwarte: w przeciwieństwie do poprzedniego programu będzie kwartalny limit 15 tys. kredytów ze wsparciem. Po wyczerpaniu limitu program będzie zawieszany do kolejnego kwartału. Jeśli się nie załapiesz, będziesz musiał poczekać.

Nowy rządowy program. Kto zyska?

Co program ma dać i komu? Rząd, który program wymyślił, upiera się, że dzięki niemu będzie powstawać więcej mieszkań. A, że przy okazji ceny znów wzrosną? No trudno. Rosły, rosną i rosnąć będą niezależnie od wszystkiego, więc rząd się tym wzrostem nie będzie przejmować. W sumie w najbliższej dekadzie planuje wydać na dopłaty ponad 20 miliardów złotych. Tymi pieniędzmi podzielą się banki i deweloperzy. I teraz o zjawisku, które może zapowiadać koniec cenowego dzikiego zachodu. A które, prawdopodobnie, możecie zobaczyć na własne oczy.

REKLAMA

To balkonowe banery z ofertami sprzedaży, czyli rzecz niewidziana od lat. Bo mieszkania sprzedawały się na pniu, nowe czy używane - stały po nie kolejki. Szczególnie po małe i średnie. Podobnie sprawa się miała z wynajmem. Oferty zamieszczane na portalach nieruchomości znikały w ciągu godzin. Chętni licytowali stawki, w ten sposób wynajem kawalerki w Warszawie to jak wynajem w Brukseli czy Barcelonie. Ale ta karta właśnie się odwraca. Stawki za odstąpienie mieszkania przestały rosnąć.

Rośnie za to liczba ofert. Jest ich już znacznie więcej niż zaraz po wybuchu wojny w Ukrainie, gdy wymiotło je z rynku z powodu milionowej rzeszy wojennych uciekinierów. Dzisiaj Ukraińców jest w Polsce o połowę mniej niż wtedy, a nawet mniej niż w Niemczech. Bo część wojennych uchodźców przeniosła się z Polski na Zachód. Wolnych mieszkań pojawiło się zatem więcej, ceny przestały rosnąć, zaś na balkonach zakwitły banery z ofertami najmu.

To zła wiadomość dla osób, które uczyniły z inwestowania w nieruchomości sport narodowy. Bo stawki najmu spadają, a raty kredytów - nie. Kto kupił mieszkanie, by pieniędzmi z najmu finansować ratę kredytu, może się mierzyć z sytuacją, gdy dochodu z najmu nie będzie. Także dlatego, że wiele osób, które do tej pory wynajmowały mieszkanie, przeprowadzi się do swojego.

Rynek mieszkaniowy w Polsce. Cofnęliśmy się o ponad dekadę

W ubiegłorocznym programie "Bezpieczny kredyt 2 procent" Polacy kupili 70 tys. nieruchomości. Wiele z nich odbiorą, umeblują i zasiedlą w tym roku. W nowym programie zaś części dużych miast (ale bez Warszawy i Krakowa), rata kredytu dla pary na zakup własnego mieszkania będzie niższa niż czynsz w cudzym. Trzeba znaleźć dostępne cenowo lokum do kupienia. I tu może być problem.

REKLAMA

Bo pod względem dostępności mieszkań cofnęliśmy się o ponad dekadę! Przyczyny? Olbrzymi wzrost cen dla mieszkań o powierzchni od 45 do 55 m kw. I wzrosły kosztów utrzymania. Jesteśmy na trzecim miejscu w Unii Europejskiej, jeśli chodzi o wiek, w którym dzieci opuszczają dom rodzinny. W Polsce to 30. rok życia, czyli więcej tylko w Hiszpanii i we Włoszech. Co znaczy, że młodzi ludzie z wyższym wykształceniem mieszkają z mamą i tatą nawet sześć lat po zakończeniu nauki. Polska ma też najmniejszą powierzchnię mieszkalną na osobę. I najmniej pomieszczeń na osobę, czyli brak własnego pokoju.

I na koniec dobra wiadomość: zajmujemy pierwsze miejsce, gdy chodzi o liczbę nowo oddawanych mieszkań w liczbie wszystkich mieszkań. Kłopot w tym, że to niczego nie zmienia.

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA

TOK FM PREMIUM

REKLAMA
REKLAMA
Copyright © Grupa Radiowa Agory