Dr Wojciech Szewko: Czy polski MSZ już przeprosił ambasadora Izraela?

– Z ambasady sprawców nie było na pogrzebie śp. Damiana Sobola nikogo. Może nie mieli czasu – zapewne w tym czasie ktoś z polskiego MSZ przepraszał ambasadora Liwne za to,  że Polacy i ich przyjaciele śmieli przybyć tak licznie na pogrzeb bohatera – mówi dr Wojciech Szewko, ekspert ds. Bliskiego Wschodu, w rozmowie z portalem Tysol.pl.
 Michael Mass, Yad la-Shiryon Museum  Dr Wojciech Szewko: Czy polski MSZ już przeprosił ambasadora Izraela?
Michael Mass, Yad la-Shiryon Museum / Wikimedia Commons

Sankcje są symboliczne

– W swoim dzisiejszym podcaście komentuje Pan między innymi kwestię sankcji dla IDF-u, które Stany Zjednoczone planują nałożyć na niektóre jednostki armii izraelskiej. Czy to oznacza zmianę polityki USA wobec Izraela?

– Sankcje te są tak naprawdę symboliczne. Nie zmienią one zasadniczo ani bytu obłożonych nimi żołnierzy, ani ich jednostek. Przywołana w ich kontekście ustawa Leahy’ego mówi o tym, że Amerykanie nie mogą w żaden sposób pomagać, szkolić, wspierać tych jednostek ani przekazywać im broni. Oznaczać to będzie w praktyce zapewne tyle, że żołnierze danej jednostki nie będą mieli dostępu do jakichś systemów szkoleniowych. Jeszcze nie wiemy, czy to będzie jedyna podstawa sankcji. Zobaczymy, jaki będzie ostateczny kształt dokumentu sankcyjnego, czy będzie on wymieniał żołnierzy z imienia i nazwiska, czy będą mieli oni np. utrudniony wjazd do Stanów Zjednoczonych etc. Być może będzie to przedsmak kolejnych sankcji nakładanych na jednostki dopuszczające się łamania praw człowieka. Warto powiedzieć, że w tej chwili wspomina się o śledztwie dotyczącym czterech kolejnych jednostek i że sprawa dotyczy nie tylko wojska, ale i dwóch jednostek policji i straży granicznej, czyli formacji bezpośrednio podległych Itamarowi Ben-Gvirowi.

– Stany Zjednoczone się budzą, próbują się odciąć od tego, co robi Izrael w Strefie Gazy?

– Moim zdaniem Stany Zjednoczone się nie budzą, natomiast administracja tego kraju jest budzona przez specjalistów od kampanii wyborczej i przez osoby, które czytają sondaże. Sprzeciw wobec bezkrytycznego popierania działań Izraela jest tam coraz bardziej masowy. Mimo podobnego jak u nas oderwania klasy politycznej w tej kwestii od opinii społeczeństwa zaczyna się tam brać pod uwagę fakt, że zbliżają się wybory. Wybór prezydenta zdecyduje o tysiącach etatów, o wpływach, o władzy, praktycznie o światowym przywództwie. Demokraci zorientowali się już, że tak bardzo oderwali się od swojego zaplecza, że muszą jednak zrobić coś, aby choć trochę uspokoić sytuację. Nie pomagają w tym z pewnością bezczelne reakcje władz izraelskich, które nawet nie zająkną się o tym, że właśnie dostały od USA prezent w wysokości 14 mld USD, tylko podkreślają, że nikt im nie będzie mówił, co mają robić, i nikt ich nie będzie uczył moralności – jak właśnie stwierdził Joaw Galant. Nie jest to zatem kwestia zdenerwowania czy ambicji amerykańskich urzędników, ale tego, że wszyscy wyborcy widzą, że USA dają ciężkie miliardy dolarów państwu, które z nich kpi. Elektorat demokratów reaguje na to i pokazuje, że administracji Stanów Zjednoczonych zabrakło już policzków do nadstawiania Izraelowi. I stąd te sankcje. Będą zapewne kolejne, choć nadal wszystko dzieje się bardzo ostrożnie, nawet na poziomie języka opisującego czyny IDF-u. Nie mówi się o tym, że dana jednostka armii zamordowała Amerykanina ani o tym, że IDF rutynowo popełnia zbrodnie wojenne, ale o „niewłaściwym postępowaniu” żołnierzy tej armii. W sumie tak, skucie 80-letniego człowieka i zostawienie go na pewną śmierć w rowie z pewnością można uznać za „niestosowne zachowanie”.

Taki język jest nadal stosowany wobec zbrodni Izraela, ale w USA zaczyna się jednak coś zmieniać. Wyborcy amerykańscy obserwują choćby protesty przeciwko zbrodniom wojennym Izraela w Strefie Gazy, jakie mają miejsce w Michigan czy na nowojorskim Columbia University. Może dojść do sytuacji, w której ludzie nie będą głosowali na Bidena nie tyle dlatego, że wspiera on działania Izraela, ale dlatego, że jego administracja jest po prostu bardzo słaba czy też na taką wygląda. Okazuje się, że niewielkie państwo – nawet jeśli z wielkimi wpływami – może grać na nosie mocarstwu. To się nikomu z obywateli takiego mocarstwa nie powinno podobać. Taka sytuacja nie ma chyba precedensu w dziejach.

CZYTAJ TAKŻE: Izraelczycy zabili Polaka w Strefie Gazy: Do stanowiska polskiego MSZ dodano wstydliwą informację kontekstową

– Tym bardziej że – tak jak też Pan dzisiaj wspomniał w swoim wideoblogu – to państwo okazuje się nie takie wcale silne. Powiedział Pan nawet, że Izrael okazuje się wręcz państwem z dykty – głównie za sprawą poziomu wewnętrznego skłócenia.

– Jestem tym zdziwiony, ale o tym mówią sami Izraelczycy, tamtejsza opozycja. Okazało się, że znaczna część opowieści o państwie bezpiecznym, potężnym, wydającym dziesiątki miliardów na obronę, z nieustannym wsparciem amerykańskim i najnowszymi technologiami jest nie do końca prawdziwa. Może to za daleko posunięte porównanie, ale to trochę przypomina sytuację, w jakiej Putin znalazł się ze swoją armią na początku wojny na Ukrainie. Co innego widział na paradach i na fakturach, które podpisywał, a co innego wjechało na Ukrainę. Rosjanie po jakimś czasie nadrobili te braki, to nie jest niemożliwe. W Izraelu, jak się wydaje, kryzys jest jednak poważny. Dziś doszło do dymisji szefa wywiadu wojskowego. Pojawia się pytanie, czy jego „spontaniczna” dymisja jest związana z 7 października, czy może też z ostatnim atakiem Iranu.

Mamy też zapowiedź odejścia za kilka miesięcy na emeryturę kolejnego wysokiego dowódcy ze sztabu generalnego. Mamy wreszcie przecieki z tajnego gabinetu wojennego i sytuacje, w których telewizyjny Kanał 12 powołuje się na informacje zaczerpnięte od trzech źródeł z pięcioosobowego gremium uczestniczącego w tajnych obradach ścisłego gabinetu. Tajnych, a pamiętajmy, że mamy tu jeszcze do czynienia z krajem prowadzącym wojnę. To świadczy o erozji państwa. 

Wiem, że to brzmi trochę jak propaganda arabska, ale ci Arabowie, którzy mówią o tym, że udowodnili 7 października i tym, co się w tej chwili dzieje, że król jest nagi, że zmienili równowagę sił na Bliskim Wschodzie, mają trochę racji. Armii izraelskiej nie udało się pokonać Hamasu, zrealizować żadnego ze stawianych przed operacją wojskową celów – ani zabić liderów Hamasu, ani zniszczyć Hamasu w Gazie, ani odbić zakładników. Część sił wycofano ze Strefy Gazy ze względu na zagrożenie ze strony Hezbollahu, Iranu i tak dalej, ale także dlatego, że państwo nie jest w stanie sobie pozwolić na dłuższe utrzymywanie tak dużej liczby rezerwistów armii, bo za chwilę przewróci się ono gospodarczo. Do tego trzeba dodać niepokoje występujące w samej armii, której żołnierze relacjonowali, iż myśleli, że przychodzą do armii XXI wieku, a dostawali sprzęt swoich dziadków z wojny Yom Kippur.

Iran nie chce wojny?

– Po co był Izraelowi atak na irańską placówkę dyplomatyczną w Syrii?

– Izrael osiągnął tu swój cel. Dzięki temu atakowi i jego następstwom przestaliśmy mówić o zamordowanych wolontariuszach w Gazie, o sankcjach, o zbrodniach wojennych, o rewizji stosunków UE–Izrael i trybunałach, a zaczęliśmy mówić o agresywnym Iranie i jego „rakietowych ajatollahach”. Ten trik to taki autograf Netanjahu. Robił już takie wolty wielokrotnie. To jest prymitywne, proste, ale jak widać, wszyscy dają się na to ciągle nabierać. Nawet mający się za sprytnego Iran. Za każdym razem, kiedy Netanjahu przeżywa jakiś kryzys – czy wewnętrzny – rządowy, czy zewnętrzny – wizerunkowy, wtedy Bibi robi właśnie coś takiego. Powoduje, że z brutalnych napastników Izrael nagle wraca do swojej ulubionej roli – roli ofiary. Nikt nigdy nie pamięta, kto sprowokował nieuchronny atak, wszyscy pamiętają tylko odpowiedź na niego. Tak było kilka razy przy okazji wewnętrznych kryzysów w koalicji. Netanjahu prowokował Hamas, czy atakiem na meczet, czy morderstwem lidera organizacji – ten odpowiadał rakietami. Nikt nie pamiętał o prowokacji – wszyscy o odwecie. Dziś też wielu naiwnych ministrów spraw zagranicznych, zresztą łącznie z naszym, „zapomniało” zbombardowanie ambasady Iranu w Damaszku przez Izrael, a skupili się jedynie na irańskim odwecie. Proste, ale bardzo skuteczne. 

CZYTAJ TAKŻE: W reakcji na zabicie przez Izraelczyków Damiana Sobola ambasador Izraela… atakuje polskich polityków

– Który nie wyrządził Izraelowi poważniejszych szkód. Iran nie chce wojny?

– Przypuszczam, że mógłby jej chcieć, jestem nawet przekonany, że jej chce, ale nie chce brać udziału jako statysta w spektaklu, który ktoś inny wyreżyserował. Oni sobie chcą wybrać czas i miejsce ataku, a nie dać się sprowokować przez Izrael w sytuacji, kiedy flota amerykańska stoi w Zatoce, wojska amerykańskie są zmobilizowane, a Amerykanie gotowi do natychmiastowego przyjścia z odsieczą Izraelowi. Iran nie chce robić im uprzejmości i rozpoczynać wojny totalnej po to, żeby ją przegrać. W starciu ze Stanami Zjednoczonymi, gdyby do takowego doszło, Iran nie ma szans. Nie sięgnie swoimi rakietami terytorium USA, a zniszczenie baz USA w Syrii i Iraku to niewielki zysk w porównaniu do kosztów. Być może mógłby poważnie uszkodzić Izrael, gdyby przyłączył się do tego Hezbollah. Ale też, jak wiemy, Izrael dysponuje bronią atomową i pewnie nie zawahałby się jej użyć. Nawet w sytuacji, w której inne państwa nie znalazłyby podstaw do jej użycia. Chyba nikt dziś nie ma już wątpliwości, że żadne normy prawa międzynarodowego tego państwa nie obowiązują.

– Jak skomentuje Pan wypowiedź wiceszefa polskiego MSZ, który dołączył nas do wojny, zanim jeszcze ona wybuchła? Zapowiedział, że w konflikcie Izraela z Iranem staniemy po stronie tego pierwszego. 

– Są dwie możliwości. Pierwsza możliwość jest taka, że ponieważ pan wiceminister jest ministrem od niedawna, to może jeszcze się uczy. Nie jest, jak już wszyscy przekonaliśmy się, specjalistą od prawa międzynarodowego, choć ma wykształcenie prawnicze. Ale doczyta jeszcze kilka stron, może przeczyta jakąś książkę i będzie już coś wiedział. Na naszej uczelni mamy bardzo dobre studia podyplomowe. Szczerze je polecam. Natomiast jest jeszcze druga możliwość. Być może jest to taka taktyka wyborcza – jeśli wybiorą go na europosła, to pojedzie do Brukseli i jego wpływ na politykę krajową będzie mniejszy. Przy obecnych notowaniach lewicy to może być jakiś pomysł. Bruksela nie takie rzeczy widziała i wiele jej już nie zaszkodzi. 

CZYTAJ TAKŻE: Trener Polaka zamordowanego w Strefie Gazy: Zginął, wioząc chleb głodującym

– Wczoraj odbył się pogrzeb pana Damiana Sobola, polskiego wolontariusza zamordowanego w Strefie Gazy. 

– Tak, z tego, co widziałem na zdjęciach, obecny był ambasador Turcji pan Rauf Alp Denktaş – bo przecież pan Soból tam pracował, pomagał Turkom po trzęsieniu ziemi. Był ambasador Palestyny pan Mahmoud Khalifa, był szef Pozarządowego Stowarzyszenia Społeczno-Kulturalnego Palestyńczyków w Polsce pan Omar Faris. Natomiast z ambasady sprawców nie było nikogo. Może nie mieli czasu – zapewne w tym czasie ktoś z polskiego MSZ przepraszał ambasadora Liwne za to, że Polacy i ich przyjaciele śmieli przybyć tak licznie na pogrzeb bohatera.

Dr Wojciech Szewko jest wykładowcą akademickim, publicystą, analitykiem ds. stosunków międzynarodowych, ekspertem Narodowego Centrum Studiów Strategicznych ds. Bliskiego Wschodu.

Rozmawiała: Agnieszka Żurek


Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

POLECANE
Potężny pożar w Wielkopolsce. Dym widoczny z daleka z ostatniej chwili
Potężny pożar w Wielkopolsce. Dym widoczny z daleka

Na terenie Zakładu Zagospodarowania Odpadów Olszowa w Kępnie wybuchł pożar śmieci komunalnych – powiedział w sobotę PAP oficer prasowy kępińskiej straży pożarnej kpt. Paweł Michalski.

GIS wydał ostrzeżenie. Tego produktu nie spożywaj z ostatniej chwili
GIS wydał ostrzeżenie. Tego produktu nie spożywaj

GIS poinformował o wykryciu groźnej bakterii Listeria monocytogenes w popularnym produkcie.

Uczestniczka Tańca z gwiazdami ogłosiła radosną nowinę z ostatniej chwili
Uczestniczka "Tańca z gwiazdami" ogłosiła radosną nowinę

"Taniec z gwiazdami" jest programem cieszącym się dużą popularnością. Polacy chętnie śledzą losy celebrytów i tancerzy biorących udział w tanecznym show. Media obiegła nowa informacja dotycząca jednej z uczestniczek.

Turniej French Open 2024. Iga Świątek zarobiła fortunę z ostatniej chwili
Turniej French Open 2024. Iga Świątek zarobiła fortunę

Media obiegła informacja o zwycięstwie Igi Świątek, która rozegrała wspaniały mecz w czasie turnieju French Open. Tenisistka zarobiła fortunę.

Chwile grozy na pokładzie samolotu do Katowic z ostatniej chwili
Chwile grozy na pokładzie samolotu do Katowic

Chwile grozy na pokładzie Boeinga 737, który leciał z Dortmundu do Katowic. Podróżowało nim 190 pasażerów. W pewnej chwili zdecydowano o powrocie na niemieckie lotnisko.

Iga Świątek królową Paryża. Polka triumfuje w finale Roland Garros! z ostatniej chwili
Iga Świątek królową Paryża. Polka triumfuje w finale Roland Garros!

Liderka światowego rankingu tenisistek Iga Świątek po raz czwarty wygrywa w finale wielkoszlemowego French Open w Paryżu.

Jesteśmy wstrząśnięci. Nie żyje wójt gminy Kobylnica z ostatniej chwili
"Jesteśmy wstrząśnięci". Nie żyje wójt gminy Kobylnica

Media obiegła smutna wiadomość. Nie żyje wójt gminy Kobylnica (woj.pomorskie). Leszek Kuliński odszedł nagle w wieku 66 lat.

Śmiertelny wypadek na A2. Uszkodzony śmigłowiec LPR z ostatniej chwili
Śmiertelny wypadek na A2. Uszkodzony śmigłowiec LPR

Zmarł motocyklista, który w okolicy Krzesin przewrócił się na autostradzie A2. Trasa w kierunku Warszawy jest zablokowana. Śmigłowiec LPR, który wylądował na miejscu został uszkodzony.

Prowadząca Nasz nowy dom wyjawiła ważny sekret z ostatniej chwili
Prowadząca "Nasz nowy dom" wyjawiła ważny sekret

Elżbieta Romanowska, nowa prowadząca „Nasz nowy dom”, w jednym z ostatnich wywiadów wyjawiła ważny sekret.

Robert Bąkiewicz: Chciał zaj***ć mnie 25 cm nożem [WIDEO] z ostatniej chwili
Robert Bąkiewicz: "Chciał zaj***ć mnie 25 cm nożem" [WIDEO]

"Podczas Marszu Milczenia policja udaremniła atak nożownika, który przyszedł z takim narzędziem, chciał dokonać przestępstwa" - poinformował Robert Bąkiewicz.

REKLAMA

Dr Wojciech Szewko: Czy polski MSZ już przeprosił ambasadora Izraela?

– Z ambasady sprawców nie było na pogrzebie śp. Damiana Sobola nikogo. Może nie mieli czasu – zapewne w tym czasie ktoś z polskiego MSZ przepraszał ambasadora Liwne za to,  że Polacy i ich przyjaciele śmieli przybyć tak licznie na pogrzeb bohatera – mówi dr Wojciech Szewko, ekspert ds. Bliskiego Wschodu, w rozmowie z portalem Tysol.pl.
 Michael Mass, Yad la-Shiryon Museum  Dr Wojciech Szewko: Czy polski MSZ już przeprosił ambasadora Izraela?
Michael Mass, Yad la-Shiryon Museum / Wikimedia Commons

Sankcje są symboliczne

– W swoim dzisiejszym podcaście komentuje Pan między innymi kwestię sankcji dla IDF-u, które Stany Zjednoczone planują nałożyć na niektóre jednostki armii izraelskiej. Czy to oznacza zmianę polityki USA wobec Izraela?

– Sankcje te są tak naprawdę symboliczne. Nie zmienią one zasadniczo ani bytu obłożonych nimi żołnierzy, ani ich jednostek. Przywołana w ich kontekście ustawa Leahy’ego mówi o tym, że Amerykanie nie mogą w żaden sposób pomagać, szkolić, wspierać tych jednostek ani przekazywać im broni. Oznaczać to będzie w praktyce zapewne tyle, że żołnierze danej jednostki nie będą mieli dostępu do jakichś systemów szkoleniowych. Jeszcze nie wiemy, czy to będzie jedyna podstawa sankcji. Zobaczymy, jaki będzie ostateczny kształt dokumentu sankcyjnego, czy będzie on wymieniał żołnierzy z imienia i nazwiska, czy będą mieli oni np. utrudniony wjazd do Stanów Zjednoczonych etc. Być może będzie to przedsmak kolejnych sankcji nakładanych na jednostki dopuszczające się łamania praw człowieka. Warto powiedzieć, że w tej chwili wspomina się o śledztwie dotyczącym czterech kolejnych jednostek i że sprawa dotyczy nie tylko wojska, ale i dwóch jednostek policji i straży granicznej, czyli formacji bezpośrednio podległych Itamarowi Ben-Gvirowi.

– Stany Zjednoczone się budzą, próbują się odciąć od tego, co robi Izrael w Strefie Gazy?

– Moim zdaniem Stany Zjednoczone się nie budzą, natomiast administracja tego kraju jest budzona przez specjalistów od kampanii wyborczej i przez osoby, które czytają sondaże. Sprzeciw wobec bezkrytycznego popierania działań Izraela jest tam coraz bardziej masowy. Mimo podobnego jak u nas oderwania klasy politycznej w tej kwestii od opinii społeczeństwa zaczyna się tam brać pod uwagę fakt, że zbliżają się wybory. Wybór prezydenta zdecyduje o tysiącach etatów, o wpływach, o władzy, praktycznie o światowym przywództwie. Demokraci zorientowali się już, że tak bardzo oderwali się od swojego zaplecza, że muszą jednak zrobić coś, aby choć trochę uspokoić sytuację. Nie pomagają w tym z pewnością bezczelne reakcje władz izraelskich, które nawet nie zająkną się o tym, że właśnie dostały od USA prezent w wysokości 14 mld USD, tylko podkreślają, że nikt im nie będzie mówił, co mają robić, i nikt ich nie będzie uczył moralności – jak właśnie stwierdził Joaw Galant. Nie jest to zatem kwestia zdenerwowania czy ambicji amerykańskich urzędników, ale tego, że wszyscy wyborcy widzą, że USA dają ciężkie miliardy dolarów państwu, które z nich kpi. Elektorat demokratów reaguje na to i pokazuje, że administracji Stanów Zjednoczonych zabrakło już policzków do nadstawiania Izraelowi. I stąd te sankcje. Będą zapewne kolejne, choć nadal wszystko dzieje się bardzo ostrożnie, nawet na poziomie języka opisującego czyny IDF-u. Nie mówi się o tym, że dana jednostka armii zamordowała Amerykanina ani o tym, że IDF rutynowo popełnia zbrodnie wojenne, ale o „niewłaściwym postępowaniu” żołnierzy tej armii. W sumie tak, skucie 80-letniego człowieka i zostawienie go na pewną śmierć w rowie z pewnością można uznać za „niestosowne zachowanie”.

Taki język jest nadal stosowany wobec zbrodni Izraela, ale w USA zaczyna się jednak coś zmieniać. Wyborcy amerykańscy obserwują choćby protesty przeciwko zbrodniom wojennym Izraela w Strefie Gazy, jakie mają miejsce w Michigan czy na nowojorskim Columbia University. Może dojść do sytuacji, w której ludzie nie będą głosowali na Bidena nie tyle dlatego, że wspiera on działania Izraela, ale dlatego, że jego administracja jest po prostu bardzo słaba czy też na taką wygląda. Okazuje się, że niewielkie państwo – nawet jeśli z wielkimi wpływami – może grać na nosie mocarstwu. To się nikomu z obywateli takiego mocarstwa nie powinno podobać. Taka sytuacja nie ma chyba precedensu w dziejach.

CZYTAJ TAKŻE: Izraelczycy zabili Polaka w Strefie Gazy: Do stanowiska polskiego MSZ dodano wstydliwą informację kontekstową

– Tym bardziej że – tak jak też Pan dzisiaj wspomniał w swoim wideoblogu – to państwo okazuje się nie takie wcale silne. Powiedział Pan nawet, że Izrael okazuje się wręcz państwem z dykty – głównie za sprawą poziomu wewnętrznego skłócenia.

– Jestem tym zdziwiony, ale o tym mówią sami Izraelczycy, tamtejsza opozycja. Okazało się, że znaczna część opowieści o państwie bezpiecznym, potężnym, wydającym dziesiątki miliardów na obronę, z nieustannym wsparciem amerykańskim i najnowszymi technologiami jest nie do końca prawdziwa. Może to za daleko posunięte porównanie, ale to trochę przypomina sytuację, w jakiej Putin znalazł się ze swoją armią na początku wojny na Ukrainie. Co innego widział na paradach i na fakturach, które podpisywał, a co innego wjechało na Ukrainę. Rosjanie po jakimś czasie nadrobili te braki, to nie jest niemożliwe. W Izraelu, jak się wydaje, kryzys jest jednak poważny. Dziś doszło do dymisji szefa wywiadu wojskowego. Pojawia się pytanie, czy jego „spontaniczna” dymisja jest związana z 7 października, czy może też z ostatnim atakiem Iranu.

Mamy też zapowiedź odejścia za kilka miesięcy na emeryturę kolejnego wysokiego dowódcy ze sztabu generalnego. Mamy wreszcie przecieki z tajnego gabinetu wojennego i sytuacje, w których telewizyjny Kanał 12 powołuje się na informacje zaczerpnięte od trzech źródeł z pięcioosobowego gremium uczestniczącego w tajnych obradach ścisłego gabinetu. Tajnych, a pamiętajmy, że mamy tu jeszcze do czynienia z krajem prowadzącym wojnę. To świadczy o erozji państwa. 

Wiem, że to brzmi trochę jak propaganda arabska, ale ci Arabowie, którzy mówią o tym, że udowodnili 7 października i tym, co się w tej chwili dzieje, że król jest nagi, że zmienili równowagę sił na Bliskim Wschodzie, mają trochę racji. Armii izraelskiej nie udało się pokonać Hamasu, zrealizować żadnego ze stawianych przed operacją wojskową celów – ani zabić liderów Hamasu, ani zniszczyć Hamasu w Gazie, ani odbić zakładników. Część sił wycofano ze Strefy Gazy ze względu na zagrożenie ze strony Hezbollahu, Iranu i tak dalej, ale także dlatego, że państwo nie jest w stanie sobie pozwolić na dłuższe utrzymywanie tak dużej liczby rezerwistów armii, bo za chwilę przewróci się ono gospodarczo. Do tego trzeba dodać niepokoje występujące w samej armii, której żołnierze relacjonowali, iż myśleli, że przychodzą do armii XXI wieku, a dostawali sprzęt swoich dziadków z wojny Yom Kippur.

Iran nie chce wojny?

– Po co był Izraelowi atak na irańską placówkę dyplomatyczną w Syrii?

– Izrael osiągnął tu swój cel. Dzięki temu atakowi i jego następstwom przestaliśmy mówić o zamordowanych wolontariuszach w Gazie, o sankcjach, o zbrodniach wojennych, o rewizji stosunków UE–Izrael i trybunałach, a zaczęliśmy mówić o agresywnym Iranie i jego „rakietowych ajatollahach”. Ten trik to taki autograf Netanjahu. Robił już takie wolty wielokrotnie. To jest prymitywne, proste, ale jak widać, wszyscy dają się na to ciągle nabierać. Nawet mający się za sprytnego Iran. Za każdym razem, kiedy Netanjahu przeżywa jakiś kryzys – czy wewnętrzny – rządowy, czy zewnętrzny – wizerunkowy, wtedy Bibi robi właśnie coś takiego. Powoduje, że z brutalnych napastników Izrael nagle wraca do swojej ulubionej roli – roli ofiary. Nikt nigdy nie pamięta, kto sprowokował nieuchronny atak, wszyscy pamiętają tylko odpowiedź na niego. Tak było kilka razy przy okazji wewnętrznych kryzysów w koalicji. Netanjahu prowokował Hamas, czy atakiem na meczet, czy morderstwem lidera organizacji – ten odpowiadał rakietami. Nikt nie pamiętał o prowokacji – wszyscy o odwecie. Dziś też wielu naiwnych ministrów spraw zagranicznych, zresztą łącznie z naszym, „zapomniało” zbombardowanie ambasady Iranu w Damaszku przez Izrael, a skupili się jedynie na irańskim odwecie. Proste, ale bardzo skuteczne. 

CZYTAJ TAKŻE: W reakcji na zabicie przez Izraelczyków Damiana Sobola ambasador Izraela… atakuje polskich polityków

– Który nie wyrządził Izraelowi poważniejszych szkód. Iran nie chce wojny?

– Przypuszczam, że mógłby jej chcieć, jestem nawet przekonany, że jej chce, ale nie chce brać udziału jako statysta w spektaklu, który ktoś inny wyreżyserował. Oni sobie chcą wybrać czas i miejsce ataku, a nie dać się sprowokować przez Izrael w sytuacji, kiedy flota amerykańska stoi w Zatoce, wojska amerykańskie są zmobilizowane, a Amerykanie gotowi do natychmiastowego przyjścia z odsieczą Izraelowi. Iran nie chce robić im uprzejmości i rozpoczynać wojny totalnej po to, żeby ją przegrać. W starciu ze Stanami Zjednoczonymi, gdyby do takowego doszło, Iran nie ma szans. Nie sięgnie swoimi rakietami terytorium USA, a zniszczenie baz USA w Syrii i Iraku to niewielki zysk w porównaniu do kosztów. Być może mógłby poważnie uszkodzić Izrael, gdyby przyłączył się do tego Hezbollah. Ale też, jak wiemy, Izrael dysponuje bronią atomową i pewnie nie zawahałby się jej użyć. Nawet w sytuacji, w której inne państwa nie znalazłyby podstaw do jej użycia. Chyba nikt dziś nie ma już wątpliwości, że żadne normy prawa międzynarodowego tego państwa nie obowiązują.

– Jak skomentuje Pan wypowiedź wiceszefa polskiego MSZ, który dołączył nas do wojny, zanim jeszcze ona wybuchła? Zapowiedział, że w konflikcie Izraela z Iranem staniemy po stronie tego pierwszego. 

– Są dwie możliwości. Pierwsza możliwość jest taka, że ponieważ pan wiceminister jest ministrem od niedawna, to może jeszcze się uczy. Nie jest, jak już wszyscy przekonaliśmy się, specjalistą od prawa międzynarodowego, choć ma wykształcenie prawnicze. Ale doczyta jeszcze kilka stron, może przeczyta jakąś książkę i będzie już coś wiedział. Na naszej uczelni mamy bardzo dobre studia podyplomowe. Szczerze je polecam. Natomiast jest jeszcze druga możliwość. Być może jest to taka taktyka wyborcza – jeśli wybiorą go na europosła, to pojedzie do Brukseli i jego wpływ na politykę krajową będzie mniejszy. Przy obecnych notowaniach lewicy to może być jakiś pomysł. Bruksela nie takie rzeczy widziała i wiele jej już nie zaszkodzi. 

CZYTAJ TAKŻE: Trener Polaka zamordowanego w Strefie Gazy: Zginął, wioząc chleb głodującym

– Wczoraj odbył się pogrzeb pana Damiana Sobola, polskiego wolontariusza zamordowanego w Strefie Gazy. 

– Tak, z tego, co widziałem na zdjęciach, obecny był ambasador Turcji pan Rauf Alp Denktaş – bo przecież pan Soból tam pracował, pomagał Turkom po trzęsieniu ziemi. Był ambasador Palestyny pan Mahmoud Khalifa, był szef Pozarządowego Stowarzyszenia Społeczno-Kulturalnego Palestyńczyków w Polsce pan Omar Faris. Natomiast z ambasady sprawców nie było nikogo. Może nie mieli czasu – zapewne w tym czasie ktoś z polskiego MSZ przepraszał ambasadora Liwne za to, że Polacy i ich przyjaciele śmieli przybyć tak licznie na pogrzeb bohatera.

Dr Wojciech Szewko jest wykładowcą akademickim, publicystą, analitykiem ds. stosunków międzynarodowych, ekspertem Narodowego Centrum Studiów Strategicznych ds. Bliskiego Wschodu.

Rozmawiała: Agnieszka Żurek



Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

Polecane
Emerytury
Stażowe